Forum mnie nie zawiadamia o odpowiedziach, więc siedzę w basenie i płaczę, że nikt o mnie nie pamięta
Słuchajcie, ja dzisiaj musiałam zimnej wody dolewać do mojego brodzika, to już koniec świata chyba.
Nie wierzę w żadne prognozy, zwłaszcza te o burzach. Już dziesiąty raz zapowiadają u nas ulewy, pioruny i grady, a tu nic
Dopiero teraz zauważyłam Wojtusia, jaki śmieszny
Zenek szuka kota na wsi koło siebie, to pod Sycowem, ale nie wiem, czy znajdzie. Pomyślimy, dajcie mi jeszcze kilka dni.
Wiecie jak rozpuściłam MiciaMicia?
Naprzód ogrodziłam ogród, Mić wyskakiwał. Potem przytył troszkę i wyskakiwał z trudem lądując na siatce. Teraz to jeszcze wyskoczy, ale z wielkim trudem i ja się boję, że znowu naciągnie sobie jakieś mięśnie i będzie kulał 3 tygodnie, a ja będę go nocą wozić na różne rentgeny i badania krwi, jak to było ostatnio.
Więc ja go wieczorem wysadzam na ten daszek komórki, żeby sobie nic nie uszkodził. To on się tak przejdzie po murku w prawo, w lewo, jeszcze raz w prawo i siedzi. A po co siedzi? Bo on wróci, ale na przynętę, chociaż zeskoczenie do ogrodu to pikuś, nawet hipopotam robi to na luzie.
Więc codziennie wieczorem muszę mieć przysmak, wchodzić na krzesło, podstawiać pod nos i zdejmować Micia do domu.
Dzisiaj dał się
wrócić na rybkę, wczoraj na chrupki na czyszczenie ząbków, na jutro nie mam pomysłu
Bo on się nie da nabrać na to samo dzień po dniu.
Jest duszno, gorąco i nic nie grzmi, ani nie pada. Koty padły, ja budzę się do życia
