
Wypoczynek byl udany, no, powiedzmy, ze prawie udany

Koty z Roza szybko sie polubily- jedynie Muff byl oporny i czesto puszyl ogon

W sobote przyjechali do nas znajomi... Po paru piwkach ciezko wytlumaczyc ludziom, zeby zamykali za soba drzwi... Gdy siedzielismy na dworzu przyszla do nas sasiadka (tez kociara) i powiedziala, ze jakis piekny bury kot sie kreci po naszych podworkach... Niestety- to byl Muff. Skunks uciekal przed nami, chowal sie w krzach, pod koniec wlazl na drzewo (gdyby tego nie zrobil, nie wiem co by bylo...). Przybieglem szybko z wielka drabina i na szczescie- udalo sie. Muff wchodzic na drzewa umial, na szczescie mial problem ze schodzeniem


Procz tego nieprzyjemnego incydentu, bylo ok. Mata do transportera na szczescie (!) sie nie przydala, codziennie do 14 byla ladna pogoda (i oczywiscie dlugie kapiele w basenie


Fotek znowu sporo, zabieram sie za przenoszenie ich na komputer i obiecuje, ze bedzie dzisiaj duza aktualizacja fotograficzna
