Wiem. Ale mogę z nią ćwiczyć w warunkach jakie mam, albo wcale.
Sweetie ładnie ludzi mija w mieście, czasami dużo tych ludzi jest, Jak ludzie się normalnie zachowują, to jest dobrze.
Najgorsze są przewracające się dzieci. Dzieci ss strasznie wywrotne.

To budzi w Sweetie lęk.
Tak więc nie potrzebuje, żeby ludzie się dobrze zachowywali, tylko żeby Sweetie przywykła do ich dziwnych zachowań.
Kiedyś taki facet na deskorolce prawie wjechał we mnie i Caillou na rynku na deptaku, wystraszyłam się i potem był problem z przechodzeniem w parku koło takiego miejsca gdzie dużo ludzi jeździ na rolkach/deskach po takich specjalnych urządzeniach. A to jest na głównej trasie spacerowej przez park -wiec chodziłam tam z Caillou, najpierw daleko, potem bliżej, dawałam jej przysmaki, kazałam siadać. Długo trwało, ale teraz to miejsce jest dla niej neutralne.
Wczoraj tam ćwiczyłyśmy, mimo dwóch osób głośno szalejących na rolkach w pobliżu.
Myślałam tez, żeby ćwiczyć ze Sweetie te dzieci. Dzieci prawie zawsze się wywracają, popychają i piszczą. Wystarczy pójść tam gdzie sa dzieci, a Sweetie wystroić w kaganiec. To tez dobre dla mnie ćwiczenia na spokojność.
Bo stoję sobie czasem z psami, a dzieci akurat się potykają i lecą mi dokładnie na psy

Sama Caillou to prawie bez reakcji.To znaczy popatrzy się z zainteresowaniem. Ale Sweetie reaguje za intensywnie, a jak mam Sweetie i Caillou -no to Caillou tez się włącza ratować Sweetie.
a jakbym wcześniej pojedynczo na Sweetie poćwiczyła w takiej sytuacji siad i takie tam, to byłoby łatwiej..
Takich szkolonych ludzi przecież znikąd nie wezmę.
Jak sama się ostatnio wywróciłam, idąc ze Sweetie na smyczy -to Sweetie tylko popatrzyła zdziwiona, co się dzieje.I stała i czekała, aż się zbiorę z kałuży.
Wiec muśże na obcych ludziach ćwiczyć.
Taki pan, co u nas ma szkolę dla psów, i często go widać w parku czy na rynku jak ludzie z psami za nim idą (każdy właściciel ze swoim psem), to jakoś nie budzi we mnie sympatii. I nic szczególnego z tymi psami nie robią. Tyle że się razem przespacerują -jakaś socjalizacja to na pewno jest. Ale nic więcej. Po rynku pochodzą, po parku, na dworzec idą. Znam ludzi z psami po tym kursie, i ich psy nawet na zawołanie nie przychodzą, nie mówiąc o
siad czy
zostań.
Więc wolę już sama kombinować ze Sweetie.
A poza tym mi podpadł, bo próbował kiedyś w parku, bez wcześniejszego zapytania czy możną. dać mojemu psu smaczki z ręki. Podszedł do ławki i od razu ze smaczkiem do psa, ja siedziałam ławce , a Caillou obok. Strasznie mnie takie zachowanie wkurza.
Caillou nie wzięła smaczka, popatrzyła na niego ze zdziwieniem i odkręciła łeb w drugą stronę i głupio mu było.