KatS pisze:No... a z drugiej strony co robic innego? Zyc swoim zyciem i starac sie jakos pozytywnie wplywac na swoj maly swiat. Nie kazdy jest stworzony do aktywizmu i wielkich dzialan. Ale fajnie cos robic chociaz na mala skale.
Aktualnie jestem na etapie skupiania się na własnym życiu, domowym - bo tu dużo pracy trzeba włożyć ostatnimi czasy.
Acz nadal wpieniona jestem na to, co dookoła mnie i czasem się odezwę przy okazji jakiejś dyskusji online - bo mnie roznosi, jak czytam niektórych
A na czarno chodzę ubrana codziennie

Wolnego w życiu nie dostanę (nie dostałam, kiedy miałam jechać z synem do szpitala, z ropnym naciekiem na gardle, a co dopiero dziś...).
Aia pisze:Mam nadzieję, że zatoki, Emee, Ci odpuściły i obyło się bez antybiotyku? Jak oczywiście swojego nawet nie wykupiłam Od lat nie wzięłam żadnego... nawet nie pamiętam kiedy to mogło by być ostatnio, ale na pewno nie po 18 r.ż. Zdrowiałam jakoś bez potrzeby łykania antybiotyków, bakterie się do mnie nie przyczepiały, wirusy sama zwalczałam.
Brawo Ty!
Ja niestety nie raz przeszłam terapię antybiotykową, mimo to jestem wielką przeciwniczką (no ale ja jestem starsza

)
Z zatokami poradziłam sobie natomiast sama!
Mam lekki katarek, ale wszystko elegancko zeszło. Kolega podpowiedział jakiś lek (nie pamiętam nazwy), zadziałał niesamowicie! Wczoraj jeszcze coś tam było, ale już dziś - wow!

Aia pisze:Co do przyjemności, to też wypożyczam jedna książkę za drugą i idzie całkiem nieźle Bardzo mi przypadła do gustu seria kryminałów z Wallanderem Mankell'a. Wczoraj na spontanie kupiłam różowy kubek w Ikei, bo był nowością i na dodatku w promocji, a z tej serii mam wszystkie inne kolory Nastroje w kraju z całą pewnością nie mogą wpłynąć na codzienny nastrój. Nie dowierzam, złoszczę się, ale nadal będę wyszukiwać rzeczy, które sprawiają mi radość, bo inaczej przyjdzie zgnusnieć i zwariować..
Staram się - kiedy wyzdrowiałam, nieco lżej mi się nie wpieniać

Wczoraj na przykład byłyśmy w lesie, chciałam listek paproci do wazonu (delikatnie urwałam, nie uszkodziłam reszty roślinki, przepraszałam paprotkę

), zjadłam też bezglutową tartę ze śliwkami

I w ogóle było super

Enio... Szczerze mówiąc... Nie poznaję go.
Jest NIEMIŁOSIERNIE chudy. Okropnie dużo je. Ciągle je. I nie można przejść obok bez zaczepki - wiecznie pragnie głaskania. Na yt wrzuciłam film, jak prosi o głaski. Zaraz postaram się wrzucić. Tak nachalnego kota nie widziałam na oczy. Jak przyjechałam, zdjęłam buty, natychmiast w nie wpadł, gryzł, tarmosił, aż w końcu na nich zasnął. Jednak nie wydaje mi się, bo go coś bolało. A wczoraj jak zasadził kupala w kuwecie, to zaczął brykać jak młode kocię, co przy jego niezgrabności było tak pocieszne, że wszyscy zwijaliśmy się ze śmiechu

W kwietniu skończy 9 lat. Młody jeszcze... Ale ta białaczka sieje jednak spustoszenie...
Tosiula miała wolną chatę. Kiedy mnie zobaczyła, wprost tryskała radością - no ale do Enia to jej duuuuużo brakuje

Tryskała radością jak na Tosię

Dzielna była, sama dwa dni
Jest taka słodka i kochana, że aż mnie ściska, jak o niej myślę
