Jakby wcale nie mieli zabiegu. Gdyby nie te wygolone ciałka i dziwna chudość, to nic by o tym nie świadczyło. Dokazują, bawią się, apetyty mają ogromne.
To paskudztwo nie chce mi odpuścić. Ale walczę, cóż robić. Primka po powrocie stała się kosmicznie nieznośna. Ciapuś nic się nie zmienił, to najbardziej wyluzowany kot, jakiego znam. Nesiątko dziś pierwszy razy przyszło samo domagać się o pogłaskanie. Tak nieśmiało bardzo, ale jednak.
Primeczka stała się jeszcze bardziej proludzka. Nie sądziłam, że to jest możliwe. Ciapek dzielnie bierze z niej przykład. Gajka strzela fochy, mam dzięki temu nowe zadrapania. Nesik szaleje. A Brawcia niestety chora.
Dziękuję. Jutro idziemy z nią do weta, bo dotychczasowe leki nie pomogły. Kruszynką jednak bym jej nie nazwała. Z tej choroby tylko taki plus, że apetyt ma mniejszy. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie. Kiedy jest chora bardzo działa jej to na psychikę i ogólne samopoczucie.
Jutro też kastracja kocurka mojej mamy - Beniamina.