Niestety nie wiem jak było z tamtym kotem-rezydentem. Z info na wątku wynikało, że był bezobjawowym nosicielem zmutowanego koronawirusa, ale nie jestem pewna czy to prawda. W sensie skoro to dziewczyna przekazywała, która rozmawiała z DT, który jej przekazał informację od weta - trochę to długi i skomplikowany ciąg osób i wiele szczegółów mogło umknąć przy przekazywaniu.
Gdybyśmy wiedzieli skąd się to cholerstwo bierze, jaki jest mechanizm powstawania tej choroby, czemu jedne koty chorują a inne nie... Niestety to jedna z bardziej tajemniczych chorób. Ale krwawienie z nosa nie jest typowe dla FIPa - nie przypominam sobie, by którykolwiek kot z FIPem, którego widziałam miał taki objaw.
Tak mi bardzo przykro, że Was to spotyka

. Miko[*], którego niedawno musiałam uśpić, bo miał FIPa i był w stanie wykluczającym walkę siedział u mnie od sierpnia, wcześniej w innym DT. On i Justin jr byli złapani w Tychach, na osiedlu gdzie podobno trują koty. Z ok. 10 młodocianych kotów żyje obecnie tylko Justin jr. Nie wiadomo czemu Justin jr nie jest chory, czemu jego brat/kuzyn zachorował i odszedł. Nie wiemy w sumie czy tamte koty zostały rzeczywiście otrute/zatłuczone, czy też może zabrał je FIP. Bo bezdomne koty uliczne też na to umierają i nie mają kogoś, kto by im pomógł odejść bez niepotrzebnego cierpienia.