Przede wszystkim chciałam również zagłosować za sklonowaniem mojej osoby. Zjadłabym czasem domowy obiad
Nie wiem, czy powinnam zdradzać tajemnicę konstrukcji urządzenia sterującego, bo jest to efekt ciężkiej pięciominutowej pracy umysłowej

Ale niech już będzie
Tak więc do wykonania powyższego potrzeba:
- igły
- nitki (w kolorze dobranym do materiału, bo koty to esteci)
- ostrych nożyczek
- kota na zdjęcie miary
oraz
indyjskiej bawełnianej bluzki z długim rękawem
A tak całkiem na powaznie - na początku ćwiczyłyśmy z szalikiem podłożonym pod brzuszek, ale on nie podnosił właściwie pupy i nie trzymał kręgosłupa.
Zrobiłam więc z bluzki grubą taśmę z nacięciami pod wymiar Niusi. Otwory na nóżki są dokładnie spasowane, ale z małym luzem, żeby nie obcierały skóry. Takie spasowanie umożliwia mi sterowanie bioderkami i hamowanie Niusi, bo to jednostka narowista i leci do przodu bardzo szybko. A kiedy leci, to zapomina o majtaniu tylnymi łapkami
Ćwiczenia mięśni i chodzenia zajmą nam jeszcze trochę czasu, ale skoro wszystko się pięknie zrosło i wyprostowało (mam na myśli kregosłup) to nie widzę powodu, żeby Niusia nie miała biegać całkiem normalnie
