» Pon kwi 27, 2009 17:01
Witam.
Śpieszę uspokoić Panią Ewę. Moja TŻ faktycznie nie może odbierać telefonu w pracy.
Tosia wczoraj była bardzo wycieńczona i przestraszona. Schowała się pod szafę i nie wychodziła spod niej przez pół wieczora. Ale nie omieszkała parę razy wysunąć ostrożnie pyszczek po jedzonko, które jej tuż przed szafą postawiliśmy. Rzeczywiście, wielka z niej łakomczucha!
Po paru godzinach ośmieliła się i zaczęła powoli penetrować najbliższy teren. Chyba w końcu poczuła się w miarę bezpiecznie, bo nawet przez chwilę pobawiła się piłeczką. Jednak nawet wtedy widać było, jaka jest czujna i spięta, w każdej chwili gotowa do ucieczki.
W nocy moja TŻ słyszała przed zaśnięciem, jak Tosia myszkuje po pokoju, rano natomiast znaleźliśmy ją pod łóżkiem... Dziś wygląda o wiele lepiej, nie jest już tak wystraszona, ale nadal nieufna i czujna. Myślimy, że trzeba je dać czas na to, by nabrała pewności i zaczęła po naszym mieszkaniu "bzykać".
Nasz Stefanek na razie odnosi się z rezerwą do Tosi, ale pierwszy kontakt wyglądał obiecująco, nie zauważyliśmy żadnych niepokojących sygnałów i sądzimy, że wkrótce się zakolegują. Po prostu Tosia była za bardzo wycieńczona i przestraszona na bliższe poznawanie. Dlatego też (przepraszam Pani Ewo, że wbrew Pani radom) oszczędziliśmy jej wczoraj Dżekiego, pomyśleliśmy, że może to jednak byłoby za dużo.
Pierwszy raz mogłem ją wczoraj podziwiać i muszę Wam powiedzieć: jest ŚLICZNA!!! Już nas zaczarowała i już nas ma we władaniu.
===
Chciałbym podziękować wszystkim forumowiczom za pomoc. Nie sposób wszystkich wymienić, więc przepraszam jeśli kogoś pominę.
Missheadlong drukowała i rozwieszała ze mną dzielnie ogłoszenia. Vega36 i jej TŻ nie tylko dodrukowali sporą ilość ogłoszeń i rozwieszali je razem z nami, ale uczyli nas robić to dobrze, dzielili się z nami swoją wiedzą, radzili i zawsze byli pod telefonem gotowi do pomocy. I wszystkim innym, którzy dojeżdżali i rozwieszali, słowa uznania. Około trzystu ogłoszeń zawisło w okolicy - dzięki Wam! Mziel52 dziękuję za rekonesans terenu. Studiowałem Twoje zdjęcia i uwagi najpierw przed monitorem a potem w terenie z latarką w ręku. Podobnie wszystkim innym za wszelkie sugestie, pomysły i uwagi. Joshua_ada, byłaś razem z moją TŻ, dziękuję! Komu mam podziękować za klatkę-łapkę, bo się już gubię? Delfin612 (czy ty Ty Pani Małgosiu "od podbieraka"), dziękuję za rady odnośnie klatek-łapek... Wszystkim Wam, ja i moja TŻ dziękujemy. Bez Was to by się nie udało...
Aha. I Pani z Fundacji z Konstancina, to w końcu w Jej klatkę Tosia się złapała. Gorące podziękowania!
===
Jeśli chodzi o nagrodę: Już po zlokalizowaniu Tosi osobiście dziękowałem i podarowałem Państwu spod 21 i 22 grzecznościowo porządne bomboniery. Sądzę, że nagroda pieniężna należy się Państwu spod 21. Będzie to kwota rozpatrywana tu na forum i my się już tym zajmiemy. Myślę, że tą sprawę można uznać za zamkniętą.
===
Delfin612 - przykro mi z powodu tej ciężarnej kotki... Nie było mnie przy tym. Przepraszam, jeśli się Tobie "narażę", ale muszę Ci powiedzieć, że zanim się Tosia złapała w klatkę, wypuszczałem z niej trzy koty. Co prawda widziałem w życiu parę ciężarnych kotek, ale przyznaję się, że jako nie weterynarz, nie specjalista, mógłbym z dużym prawdopodobieństwem ciężarnej kotki nie rozpoznać, myśląc na przykład, że ot, taki sobie "spasiony kotek" (jeszcze raz przepraszam, jeśli się tu narażam). Ale nawet jeśli, jakimś cudem, by mi się to rozpoznanie udało, to niestety wypuściłbym ją, bo po prostu moim najwyższym priorytetem było wówczas złapanie Tosi, a przecież nie mógłbym być w pobliżu klatek-łapek i jednocześnie szukać po nocy (jestem niezmotoryzowany) weterynarza, aby złapaną ciężarna sterylizować...
===
Myślę, że już niedługo Tosia Was tu odwiedzi. Jeszcze raz WIELKIE WIELKIE PODZIĘKOWANIA. BYLIŚCIE FANTASTYCZNI.