Witamy się serdecznie
Przez weekend mieliśmy gości, więc brak czasu na zaglądanie na forum

.
Teraz Wam opowiem, co nam się wczoraj przydarzyło...
Zabraliśmy naszych gości do Czech żeby połazić po górach, wiadomo od nas to rzut beretem, a że lubimy i oni też więc spakowaliśmy się i wyruszyliśmy na podbój Pradziada

. Połaziliśmy o tych górach ze 4 godziny i pojechaliśmy na obiado-kolacje, bo głodni byliśmy jak wilki

. Gdy już było po kolacji, pora było wracać do kraju, za oknem już ciemno bo to po 19, a wiadomo w górach robi się szybciej ciemno

, więc wracamy... Gdy już byliśmy niedaleko granicy polskiej, zobaczyłam że przy obwodnicy stoi szczeniak beagla, więc mówię mówię to Alexowi, więc on zawrócił auto i podjechaliśmy do tego szczeniaka. A to taka mała bidulka, którą ktoś musiał wyrzucić z auta, bo nie było szans żeby uciekł z wioski obok, bo do niej był kawałek a on był przy ruchliwej drodze

. Wyskoczyłam z auta, podchodzę do niego a on troszkę przestraszony zszedł do rowu, więc ja za nim i biorę małego na ręce a on zaczyna mnie lizać. Co robić? Jesteśmy w Czechach w koło żywej duszy i mały szczeniak, mający jakieś max 3 miesiące

, więc co zrobiliśmy? Zabraliśmy go ze sobą, miłość do zwierząt nie pozwoliła postąpić inaczej... Ratuj a potem się martw co robić dalej... A szczeniak to sama miłość, wylizał wszystkich w aucie, grzecznie siedział na kolanach. Ale co z nim zrobić jak w domu jest Cyryl

. Zabraliśmy tą chodząco miłość do domu a to ADHD całą gębą

. Cyryl jak go zobaczył tak się najeżył, że zrobił się dwa razy większy

ADHD nic sobie z niego nie robił, biegał po domu, Cyryl tylko obserwował co to małe robi. Cyrek pobiegł a ADHD za nim

, więc Cyryl wskoczył na parapet i obserwuje co to małe robi, a to małe zabrało się za jego miski

wyjadło mokre, wypiło mleko i zabrało się za suche

. W tym czasie Alex pojechał po jedzenia dla szczeniaków do marketu, ale jedzenie kocie jest lepsze

, psie nie smakowało

. Ta mała miłość wpadła w koszyk z zabawkami Cyryla i zrobiło tam mały bałagan, Cyryl nadal siedzi na parapecie i obserwuje, wrócił już do swoich rozmiarów i widać jest jest mocno zaciekawiony

. Ale dalej myślimy co robić, nie możemy mieć teraz psa, bo nas prawie cały dzień nie ma w domu, więc kto się nim zajmie i wyprowadzi? W tym samym dniu co znaleźliśmy malucha, Alexa mama oddała ostatniego szczeniaka od ich dalmatynki, więc w domu żałoba

. więc decyzja była taka że mały jedzie do domu mamy Alexa, bo tam mają domek i duży ogród po którym może sobie biegać. Strasznie było żal go oddawać, bo to takie małe szczęście, które miało jeszcze w pyszczku mleczaki

. Uratowany i został w rodzinie

.
To nie był przypadek, to właśnie myśmy mieli go zabrać ze sobą

. Więc mamy psa, który z nami nie mieszka ale jest nasz
No, to mieliśmy taką przygodę, choć nie wybaczę ludziom który zostawili na śmierć takiego małego szkraba, bo to była tylko kwestia czasu jak mały wpadnie pod koła auta. Ludzie nie mają serca, ale jak widać po wątkach naszych kocich, ludzie są okropni...