Bombilla ma DOM!!! :D :D :D gratulujemy dokocenia, mb!!! :))

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 09, 2008 21:20

I Łezka miała też zęby w strasznym stanie, tak siedzę i sobie przypominam. Opiekowałam się nią, jak jej pani wyjeżdżała do sanatorium. Wszystkie koty z tamtej grupy miały duże problemy zdrowotne.

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pt maja 09, 2008 22:05

No, właśnie zapomniałam o Miszy, i Łezkę też sobie przypominam. Jak to dobrze, że jednak zdążyła mieć kochający Dom. Te wszystkie biedne koty były w okropnym stanie.
A w tej całej historii to najbardziej zawsze przerażająca dla mnie była obojętność sąsiadów tego człowieka. Przecież musieli być świadomi tego, co się tam dzieje. Dopiero jego eksmisja dała szansę na uratowanie tych nieszczęsnych stworzeń.
Często lepiej nie myśleć o tym, co ludzie robią zwierzętom, żeby nie zwariować.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 09, 2008 22:09

kasia86 pisze:Ja rozumie co to głód, chłód i cierpienie :cry: i dlatego tak bardzo kocham zwierzęta, bo one czują to samo co my. :cry:
Boleję nad ich losem, a ludzie... no cóż... :cry: :cry: :cry:

I to jest właśnie najstraszniejsze, jak człowiek to sobie w pełni uświadomi.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 10, 2008 20:15

Co taka cisza? :(

Jak się czuje Mrusia? Dochodzi do siebie?

Ja właśnie przyjechałam z działki, bo kosiłam trawe, jestem do czterech liter :!:

Życzę dobrej nocki Tobie i kociczkom :D
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob maja 10, 2008 21:02

kasia86 pisze:Co taka cisza? :(

Jak się czuje Mrusia? Dochodzi do siebie?

Ja właśnie przyjechałam z działki, bo kosiłam trawe, jestem do czterech liter :!:
Życzę dobrej nocki Tobie i kociczkom :D


Ja podobnie - z tą różnicą, że nie kosiłam, a przemeblowywałam pokój :lol:
W tej chwili z trudem stukam w klawiaturę :lol:
A koty miały rozrywkę, a właściwie raczej naraziłam je na stres, bo one nie przepadają za zmianami. Na szczęście ostateczny rezultat przypadł im do gustu :D

Mrusia dzisiaj cały dzień śpi jak zabita. Do 14-tej spała zakopana w kołdrę, a potem przeniosła się do transporterka, który został postawiony na poprzednim miejscu, nie ma kratki i w środku ma poduszkę, a nie kocyk, jak podczas podróży do weta. Dlatego nie przypomina Mrusi tego okropnego wydarzenia. Ta operacja bardzo wycieńczyła biedną Mrusię - wyraźnie jest chudsza. Jak już odeśpi te przejścia, to mam nadzieję, że weźmie się do solidnego jedzenia - bo ona normalnie ma bardzo dobry apetyt - a ja kupię jej jedzonko dla rekonwalescentów, żeby wracała do sił.

Dziękujemy za życzenia dobrej nocki :D I tego samego życzymy :D

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob maja 10, 2008 21:33

Wreszcie doczytałam do końca i jestem pod dużym wrażeniem :D

Żałuje, że wcześniej nie trafiłam na to kocie forum. W ogóle nie wiedziałam, ze jest takowe :oops: i dopiero szukając pocieszenia
po śmierci kotka :( trafilam na nie.

I teraz czytając o róznych, często tragicznych losach kotków i o wielkim
poświęceniu w ratowaniu im zdrowia i życia - tak sobie myśle - że ten
mój Kajtuś był wyjątkowym :oops: i mam nadzieję, że szczęśliwym kotem.

Pod balkonem sąsiadki przesiadywała malutka kotka. Pamiętam taki upał
był wtedy. Wystawiała jej miseczki z wodą, z chrupkami i po pewnym czasie koteczka zameldowała się na balkonie i już została.
Okazalo się, ze jest w ciąży , że to jej pierwsza ciąża i że dobrze by było, jakby mogła wychować choć jednego kotka. Bo później wysterylizowali Kicię.

Na początku wrzesnia telefon: "Kocia rodzi !!!" 8O
I tak po dwóch miesiącach trafił do nas ...Kajtuś.

Nigdy nie chorował, miał charakter łazęgi ale niestety był kotkiem nie wychodzącym z domu.
Rekompensował to sobie wycieczkami przez balkony do sąsiadów :oops:
Kiedyś o mało co chomika nie przyprawił o zawał, bo leżał pół nocy rozpłaszczony przed jego klatką. :oops:

Kiedyś któryś z domowników wracając w nocy do domu nie zauważył,
jak kot ( czarny, jak noc :) ) dał susa między nogami czmychnął do ogródka pod balkonami.
Całą noc tłukł się z innymi kotami 8O , słyszała to koleżanka " od Koci",
ale do głowy jej nie przyszło, że to Kajtuś może być.

Trzy lata temu zniósł przeprowadzkę do nowego mieszkania.
Całą noc przesiedział za łóżkiem, dopiero nad ranem wyszedł na sztywnych nogach.
Po poludniu już wylegiwal się na fotelu.

Ostatnie miesiące zrobił się bardzo przymilny. Pchal się na kolana,
choć wczesniej tego nie robił. Może przeczuwal śmierć? Sama nie wiem :?

W czwartek zauważylam, ze nie ubyło chrupek z miseczki i że kotek
jest jakiś osowiały. Spokojniutko sobie siedział . nie wybiegał do drzwi,
jak to zawsze miał w zwyczaju, żeby choć troszkę pospacerować po
korytarzu.
W piątek zwolniłam się wczesniej z pracy bo o 18 :? , żeby móc pojechac do weterynarza
Pierwsze w życiu pobieranie krwi, próby wątrobowe koszmarnie wysokie
a laukocytoza mała .
Pierwsza diagnoza - rak wątroby! Normalnie szok :(
Zrobiono usg - wyszło wszystko prawidłowo
Kajtuś dostał zastrzyk i kroplówkę. Do 2 w nocy siedziałam przy nim
i przy kroplówce zawieszonej na obrazie. Tyle godzin miał podłączonę
kroplówkę , spokojniutko sobie siedział i jak tylko odłączylam poszedł
zrobić siusiu do brodzika ( nie krzyczałam już na niego, ze nie do kuwetki :( )
W sobotę następny zastrzyk i kroplówka w domu. Poszedł się napić wody
w nocy wskoczył do mnie na łózko i jak zwyklę położył się kolo mnie. Wyciągnęlam ręke i mruczał.
W niedziele o 13 na kroplówkę , poszedl jeszcze przed wyjściem do brodzika nasiusiać , wzięlam go na ręce i pojechalismy do lekarza.
Dostał kroplówkę, zastrzyk. Lekarz powiedzial, ze lepiej wygląda i umówiliśmy sie na poniedziałek i jedziemy do domu a on zaczyna wydawać z siebie takie dźwięki, jakby chcial wymiotować. Postawilam go na ziemi a on położyl się i zacząl umierać :( :(
Stoimy nad nim, ja szukam telefonu, nie moge znaleźc numeru do weta
w końcu udało się. Kazał zakręcic kroplówkę i zaraz przyjechac.
Niedaleko, bo na następnej ulicy był gabinet.
Czekał na nas w drzwiach - przerwał inne badania bo poczekalnia byla pełna.
Kota położylam na stół, mial drgawki. Zrobił mu zastrzyk, jeden, drugi..słuchal serca, ja obejmowałam Kajtusia, czułam , jak krew pulsuje w żyłach i nagle przestała.
Nie muszę chyba mówić, że cały czas ryczałam , choć starałam się opanować, zeby kot nie wyczuwał. Moj syn stał obok dzielnie :(
Jakoś wydukałam, żeby może już nie ratowac go, ale weterynarz pokręcil głową i powiedzial, ze jeszcze chwilkę. Słuchał jego serduszka, robił masaż serca, badal odruchy.
Za chwilę wyłączył kroplówkę i powiedzial, że kotek postanowil sam odejść :( i żebyśmy pożegnali się z nim.

Wróciliśmy do domu już bez kotka :(
Był z nami 15 lat

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale tez chciałam opowiedzieć o swoim wyjątkowym Kajtusiu :oops: :(

kciuk

Avatar użytkownika
 
Posty: 1588
Od: Sob kwi 12, 2008 20:11
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Sob maja 10, 2008 22:29

Kciuk, to bardzo piękne, co napisałaś. Będę teraz zawsze pamiętać o Twoim Kajtku. Ja pamiętam wszystkie koty, których historie poznałam; są mi w jakiś sposób bliskie.

Chcę Ci powiedzieć, że kot niewychodzący, jeśli ma możliwość pobiegać trochę po mieszkaniu, dobrze się przystosowuje i potrafi być bardzo szczęśliwy. Jest bezpieczniejszy niż kot wychodzący, szczególnie w dzisiejszych czasach pełnych okrutnych ludzi, lepiej odżywiony (nie zbiera ze śmietników), zdrowszy i dłużej żyje. 15 lat to bardzo piękny wiek dla kota, bardzo. Gratuluję Ci, że Twój Kajtuś tak długo żył, mając swojego człowieka i swoje, bezpieczne, terytorium. Zrobiłaś dla niego wszystko, co mogłaś.

A czy myślałaś kiedyś, żeby przygarnąć znowu jakąś kocią biedę i dać ej dom? Czy to nie jest dobry pomysł? :)
Pozdrawiam.

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Nie maja 11, 2008 10:15

kciuk pisze:Wróciliśmy do domu już bez kotka :(
Był z nami 15 lat

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale tez chciałam opowiedzieć o swoim wyjątkowym Kajtusiu :oops: :(

:cry: :cry: :cry:
Powiem Ci że po śmierci mojego pierwszego kotka w 2002roku, przyrzekłam solennie, że w życiu już żadnego kotka nie wezmę, bo strasznie przeżyliśmy jego odejście :cry: :cry: :cry:
Niecałe dwa tygodnie trwało moje postanowienie :oops: :D
Teraz doszło do 7 kotków, i jestem szczęśliwa :D :D :D

Mb, moje koty też nie lubią przemeblowań, ale w końcu je akceptują :lol:
Jak Mrusia? Zaczęła więcej jeść? A rana jak się goi? :(

U nas dzisiaj piękna pogoda :D
Życzę miłego dnia Tobie i koteńkom :D
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie maja 11, 2008 11:23

kciuk pisze:Wróciliśmy do domu już bez kotka :(
Był z nami 15 lat

Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale tez chciałam opowiedzieć o swoim wyjątkowym Kajtusiu :oops: :(

Ależ nie przepraszaj!
Masz za sobą strasznie smutne chwile. Dobrze, że ten wątek stał się dla Ciebie miejscem, w którym znalazłaś trochę ukojenia. Piszę - ukojenia, bo pocieszyć się po takiej stracie jest niemożliwe. Z czasem będzie mniej bolało, ale zawsze będziesz pamiętać o Kajtusiu.
15 lat szczęśliwego kociego, życia - to wspaniałe, co ofiarowałaś Kajtusiowi.
Pozdrawiam Cię gorąco. Trzymaj się.

A tak na marginesie dodam, że Kasia i Kropcia zjawiły się u mnie w miesiąc po śmierci kocurka, adoptowanego także z azylu. Przez pierwsze dwa tygodnie po jego śmierci płakałam i nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Przez kolejny tydzień bez przerwy wertowałam wątki na forum i wreszcie dotarło do mnie, że ja rozpaczam, z czego nie ma żadnego pożytku, a tyle biednych stworzeń czeka na kogoś, kto się nimi zaopiekuje. No i w czwartym tygodniu zdecydowałam się przygarnąć Kasię, wyrzuconą z domu, której nikt nie chciał przez 5 lat i Kropcię, bojącą się wszystkich i wszystkiego. Kiedy były już u mnie, nadal było mi smutno po stracie tamtego kotka, ale jednocześnie było trochę lżej, gdy myślałam o tym, że przynajmniej te dwa biedactwa są już w swoim domu.

Tak, Mrusia już od wieczora je prawie bezustannie, wysypia się głównie w transporterku, a noc spędziła normalnie na kanapie, ze wszystkimi :D Ale cały czas stara się, żeby pamiętać o tym, że ma mi pokazywać, że nadal ma do mnie duży żal o to wszystko - zwłaszcza to drugie wywiezienie do weta. Rana na pewno jej dokucza, zwłaszcza tyle szwów, bo jeszcze nie skacze normalnie po meblach. Ja jej tego nie oglądam, bo ona od razu się boi, więc daję jej spokój - niech się wysypia bez stresów.
Dzisiaj byłam świadkiem niezwykłego wydarzenia: Bisia pobiegła za Kaśką, a ja nie interweniowałam, bo byłam ciekawa, co będzie. No i Bisia klepnęła Kaśkę w plecy, jak w berku i uciekła :lol: Kaśka oczywiście naskrzeczała, ale Bisia wcale nie chciała się wdawać w awantury :D
Tak więc z dniem dzisiejszym oficjalnie ogłaszam, że Bisia jest zupełnie normalnym, wesołym kotkiem :D

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 11, 2008 13:08

mb pisze:Tak, Mrusia już od wieczora je prawie bezustannie, wysypia się głównie w transporterku, a noc spędziła normalnie na kanapie, ze wszystkimi :D Ale cały czas stara się, żeby pamiętać o tym, że ma mi pokazywać, że nadal ma do mnie duży żal o to wszystko - zwłaszcza to drugie wywiezienie do weta. Rana na pewno jej dokucza, zwłaszcza tyle szwów, bo jeszcze nie skacze normalnie po meblach. Ja jej tego nie oglądam, bo ona od razu się boi, więc daję jej spokój - niech się wysypia bez stresów.
Dzisiaj byłam świadkiem niezwykłego wydarzenia: Bisia pobiegła za Kaśką, a ja nie interweniowałam, bo byłam ciekawa, co będzie. No i Bisia klepnęła Kaśkę w plecy, jak w berku i uciekła :lol: Kaśka oczywiście naskrzeczała, ale Bisia wcale nie chciała się wdawać w awantury :D
Tak więc z dniem dzisiejszym oficjalnie ogłaszam, że Bisia jest zupełnie normalnym, wesołym kotkiem :D

To się cieszę że wszystko wraca do normalności :D
A Ciebie polubi od nowa, zobaczysz :D

Przyjęłam do wiadomości że Bisia jest już grzeczna dziewczynka :D
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40411
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie maja 11, 2008 13:38

Dziękuje bardzo za krzepiące słowa :D

Wcześniej zatrzegałam się, że " nigdy więcej kota", zwłaszcza, jak Kajtuś zmalrtetowal pazurami dopiero co przywiezione od tapicera meble :roll:
Ale teraz coraz częściej myśle o przygarnięciu dorosłej bidy, ale syn zdecydowanie sprzeciwia się ( choć wczesniej deklarowal, że jak kiedyś, w bliżej nieokreślonej, ale bardzo dalekiej przyszlości zabraknie Kajtusia, to weźmiemy innego kotka ) Myśle, ze jest to jego sposób na odreagowanie straty , tak więc poczekam jeszcze troszkę :)

Pozdrawiam serdecznie i uściski dla Waszych kotków :D :kitty:

kciuk

Avatar użytkownika
 
Posty: 1588
Od: Sob kwi 12, 2008 20:11
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Nie maja 11, 2008 15:47

Ja wytrzymałam po śmierci Pumci trzy tygodnie. Ciągle płakałam, znalazłam wirtualny cmentarz zwierząt w internecie i przesiadywałam tam godzinami czytając epitafia. Nie chciało mi się wracac do domu, gdzie nikt nie czekał przy drzwiach. Ludzie jacyś byli, ale dom bez kota był strasznie pusty. Myślałam w kółko o śmierci i umieraniu... :(

Pazurek i Łapka przywróciły sens mojemu życiu. Nigdy nie zapomnę Pumy, ale te kotki też potrzebują swojego człowieka - nieśmiały, lękliwy Pazuruś i odważna, ciekawska Łapcia-alergiczka. :)

Bardzo się cieszę, mb, że sytyacja kocio-kocia w Twoim domu się unormowała. :D A kocio-ludzka też się unormuje, zobaczysz. Mrusia jest mądra, porozmawiaj z nią i wytłumacz, że to wszystko dla jej dobra. Ona zrozumie! :)

Kciuki nieustające, za wszystkie kicie! :D

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Nie maja 11, 2008 17:12

kciuk pisze:Wcześniej zatrzegałam się, że " nigdy więcej kota", zwłaszcza, jak Kajtuś zmalrtetowal pazurami dopiero co przywiezione od tapicera meble :roll:
Ale teraz coraz częściej myśle o przygarnięciu dorosłej bidy, ale syn zdecydowanie sprzeciwia się ( choć wczesniej deklarowal, że jak kiedyś, w bliżej nieokreślonej, ale bardzo dalekiej przyszlości zabraknie Kajtusia, to weźmiemy innego kotka ) Myśle, ze jest to jego sposób na odreagowanie straty , tak więc poczekam jeszcze troszkę :)

Z meblami to tak właśnie jest :lol: Fotel, na którym śpi Bisia, był niegdyś moją dumą "meblową" :wink: Siadałam na nim tylko w wyjątkowych okazjach :lol: A teraz pogodziłam się z tym, że przypomina jeżozwierza z powodu powyszarpywanych nitek :lol: Co jakiś czas robię generalne przycinanie nitek i jestem zadowolona, że kotom daje on jeszcze więcej radości niż mnie dawniej :lol:

A co do postawy Twojego syna, to jest oczywiste, że dla niego jest za wcześnie, aby nawet myśleć o innym kotku. Początkowo wydaje się, że nowy kot w domu równałby się zdradzie pamięci tego, którego już nie ma. Ale dość szybko zaczyna się rozumieć, że kotek, który odszedł, na zawsze pozostanie w sercu i pamięci, a uratowanie innnego kociego biedaka nie jest żadną zdradą.

Dziekujemy za pozdrowienia i uściski :D

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 11, 2008 17:28

kasia86 pisze:Przyjęłam do wiadomości że Bisia jest już grzeczna dziewczynka :D

To, jak bardzo Bisia zmieniła się w ciągu zaledwie pół roku, wydaje się wstrząsające, jeśli weźmie się pod uwagę, że początkowo wobec kotów zachowywała się, jak rozszalały dzikus :lol:
Po tych miesiącach jestem przekonana, że Bisia nigdy wcześniej w swoim życiu, nawet jako kociątko, nie bawiła się z innymi kotami - z powodu tych biednych oczek. I dlatego była taka agresywna, bo z powodu upośledzenia zawsze musiała czuć się zagrożona. Dopiero teraz nauczyła się, jak się bawić i te jej zabawy są takie śmieszne, bo są trochę nieporadne. Wyraźnie widać, że są efektem wdrażania w życie przez Bisię jej obserwacji :lol: Dotyczy to także wszystkich jej kontaktów z pozostałymi kotami i sposobu, w jaki teraz się do nich odnosi.
A najbardziej zdumiewające jest to, że naprawdę przez cały czas było widać, że Bisia chciałaby zachowywać się inaczej i ze wszystkich sił starała się zmienić swoje zachowanie :D

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie maja 11, 2008 17:55

weatherwax pisze:Pazurek i Łapka przywróciły sens mojemu życiu. Nigdy nie zapomnę Pumy, ale te kotki też potrzebują swojego człowieka - nieśmiały, lękliwy Pazuruś i odważna, ciekawska Łapcia-alergiczka. :)

Bardzo się cieszę, mb, że sytyacja kocio-kocia w Twoim domu się unormowała. :D A kocio-ludzka też się unormuje, zobaczysz. Mrusia jest mądra, porozmawiaj z nią i wytłumacz, że to wszystko dla jej dobra. Ona zrozumie! :)

To widzę, że Pazurek przypomina moją Kropcię, a Łapcia - Kaśkę, dziewczynę dzielną i lubiącą coraz to nowe wyzwania :lol:
A przed Mrusią ciągle się tłumaczę i przepraszam ją, jeśli tylko mam okazję, w czasie jej krótkich przebudzeń z ozdrowieńczego snu :D Ona wcześniej dobrze wiedziała, że coś jej dolega i że będzie musiała niestety przeżyć jeszcze jedną operację. Bo ja nawet nie muszę kontrolować stanu zdrowia Mrusi, wystarczy, że obserwuję jej zachowanie wobec mnie. Gdy coś jej zaczyna dolegać, to wtedy Mrusia stara się unikać bezpośrednich kontaktów ze mną, rozumując logicznie, że jeśli jej samopoczucie się pogarsza, to na pewno zaraz pojedziemy do weta :lol:
A już po wszystkim zawsze przez jakiś czas pokazuje, że uważa mnie za potwora. Więc i tym razem mam nadzięję, że wkrótce wszystko wróci do normy :D

Dziękujemy za kciuki :D A dla Łapci i Pazurka przesyłam pełno głasków i mizianek :D

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, zuza i 103 gości