Myślę jeszcze trzy godziny i nie moge z nią być

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
włóczka pisze:Uspokój się, plis. Ona wie że się martwisz (mało powiedziane zdaje się) i na pewno jej to nie pomaga. Koty bardzo odbierają nasze emocje.
Pisałam Ci o mojej kotce białaczkowej grzanej garnkiem z krupnikiem. Jakbyś ją wtedy zobaczyła, to było chude, z posklejanym futrem, niejedzące itp. Caliciwiroza ją dopadła, nadżerki w pyszczku itd. Karmiłam strzykawką, grzałam, weci leczyli - wyszła z tego. Normalne choroby u kotów z białaczką dają się wyleczyć. Co prawda może to trwać dłużej niż u "normalnego" kota i iść ciężej, ale sprawa nie jest przegrana. Najważniejsza jest w Twoim przypadku prawidłowa diagnoza i sensowny wet.
Co więcej - samą białaczkę też się daje "zagonić w kąt". Są na forum przypadki kotów u których się to udało za pomocą interferonu kociego albo ludzkiego (pamiętam kotkę u Anny61, ale na pewno jakieś jeszcze); my mamy tymczasowego kota u którego udało się to za pomocą retroviru (zydowudyny) [większą pewność będziemy mieć za parę miesięcy jak powtórzymy pcr po pół roku od ostawienia leku, przy czym pcr po pół roku podawania wyszedł ujemny - viewtopic.php?p=12272474 - nie wiemy oczywiście czy białaczka poszła spać do szpiku czy wytępiła się całkowicie, ale jakkolwiek by nie było jest to lepszy stan niż białaczka aktywna].
maczkowa pisze:a co z tym lekiem na białaczkę, który miałaś ściągać dla Fiszki? Zrezygnowałaś? idzie? wiesz, kiedy przyjdzie?
maczkowa pisze:Trzymam kciuki, żeby go przepuścili!!
ewar pisze:A ja do końca nie jestem pewna, czy to na pewno białaczka. Tymczasuję koty i zaraz na wstępie testuję. Nie pamiętam, który kot miał niepewny wynik, był izolowany oczywiście, bo tak się robi z nowymi kotami i test powtórzyłam. Kot bez wątpienia był negatywny. Testy też wychodzą fałszywie pozytywne, szczególnie, jeśli koty są bardzo chore.
Przestań czytać, poczekaj na wyniki badań. Moja znajoma pożyczyła kiedyś podręcznik o chorobach wewnętrznych. Miała wszystkie objawy chorób śmiertelnych, prawie wpadła w depresję. Jej mama w końcu książkę oddała i znajoma " wyzdrowiała". Szukasz i znajdujesz same złe informacje, dołujesz się, niczemu dobremu to nie służy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Nul i 89 gości