Arielko bardzo Ci dziękuję

Kiedyś wypatrzyłam przeglądając ogłoszenia info o dwóch zagubionych psiakach, skojarzyłam że do naszego Schroniska trafiły dwa bardzo podobne psiaki... porównałam zdjęcie i byłam pewna, że to są te psiaki, które zaginęły. Byłam naprawdę tego pewna!. Zadzwoniłam do właścicielki i poprosiłam aby weszła na stronę schroniska i zobaczyła czy to są Jej zguby, jeden to Owczarek Niemiecki, a drugi bardzo podobny do Owczarka. Podałam numerek ewidencyjny, Pani razem z synem wydali taki okrzyk radości.... Pani się popłakała, dziękowała mi za tą informację. Nawet nie przyszło Jej do głowy to, że psiaki mogły trafić do schroniska. Miejscowość, w której mieszkali była oddalona od naszego schroniska 35 km, uciekinierzy zwiali z podwórka. Pani naprawdę bardzo mi dziękowała, ale był jeden problem, bo jeden z tych dwóch psiaków poszedł do adopcji.... co widziałam na stronie schroniska, nie był na kwarantannie 2 tygodnie tak jak to u nas w schronie 'obowiązuje'. Został wydany wcześniej, bo ktoś chciał go adoptować. No cóż, kierowniczka schroniska musiała jechać osobiście do nowych właścicieli psiaka i powiedzieć jaka sytuacja wynikła, psiaka ludzie oddać musieli.
Jeszcze wcześniej trafiłam na ogłoszenie psiaka, który zaginął w mojej miejscowości, a widziałam go dwa razy biegającego luzem po mieście. Pani w zoologu powiedziała, że psiak ewidentnie komuś uciekł. Co zrobiłam?. Oczywiście weszłam na stronę naszego schronu. Psiak bardzo charakterystyczny, RODEZJAN RIDGEBACK, nigdy wcześniej takiego psiaka nie widziałam, tym bardziej u nas w mieście, biegającego luzem. I co?. Ten piękny Rodezjan został odłowiony i czekał w schronie. Porównałam zdjęcia, nie miałam żadnych wątpliwości. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do Pana, który umieścił na portalu ogłoszenie o zaginięciu psiaka. Pan był oczywiście w szoku i nie wpadł na to, że futrzak mógł trafić do Schroniska. Pytał się czy może jakoś się odwdzięczyć. Powiedziałam, że absolutnie, ale niech po prostu na przyszłość zrobi tak aby ten piękny, duży RODEZJAN nie uciekał z podwórka. Pan zadzwonił do mnie na następny dzień by poinformować, że psisko jest już u Niego w domu i że raz jeszcze dziękuje za powiadomienie Go

Takie rzeczy cieszą, naprawdę. Z drugiej strony, popatrzcie... jest wiele ludzi, którzy gdy psiak czy kociak zaginie - nie szukają go w Schronisku, a jak życie pokazuje, przecież te futrzaki bardzo często tam trafiają, prawda?.
Kiedyś znajome z innego forum określiły mnie Sherlockiem
Napisałam raz jeszcze do Pani z ogłoszenia, zostawiłam swój numer telefonu i poprosiłam o pilny kontakt

do naszego schroniska również już napisałam.
Milenko Ja także!!!

kocurek miał amupotowany ogonek, ale wszystko jest w porządku, na szczęście!.