Do mnie do pracy przyszła nowa pani,ma kotka.
I ogólnie dość luźny stosunek do kotów.
Sama przyznała że oboje z mężem pochodzą ze wsi,a tam ludzie inaczej traktują zwierzęta
I zaczęłam ją delikatnie uświadamiać
kociak załatwiał się na gazety,bo nie miała czasu i nie czuła potrzeby kupienia żwirku.
I narzekała jak on bardzo smrodzi

poleciłam więc jej żeby kupiła żwirek drewniany.
I zrobiła to
Teraz drążę temat kastracji,bo kociak jeszcze jest młody
ale jak zacznie jej w domu naprawdę smrodzić to nie wiem czy kobitka byłaby dla niego wyrozumiała
Domyśliłam się że ona obawia się co na to powie mąż.
Boi się męskiej solidarności
