Nasz Pięciokot. cz.16 ... DT...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw paź 28, 2010 19:10 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Cześć pięciokocie,
czy kaloryfery UK tak samo fajnie grzeją dupeczki jak nasz krajowe :mrgreen:
Haker

Haker1

 
Posty: 4016
Od: Pt lis 20, 2009 17:35


Post » Czw paź 28, 2010 19:16 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Kinga ,dzieki za informację :piwa:
Obrazek

Danusia

 
Posty: 119538
Od: Pon kwi 02, 2007 11:56
Lokalizacja: Opole

Post » Pt paź 29, 2010 14:43 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Grzeją, Haker, o ile ludzie włączą piec centralnego. Wisi takie w kuchni, na gaz i w razie czego się włącza, ale tylko w razie czego - póki co dogrzewamy, ale nie grzejemy stale. Gaz jest drogi, a temperatury nie aż takie niskie. No i ten dom ma dumnie brzmiące double glazing - mniej ucieka w pole.
Mary Lux, coś Ci stąd poleciało, a ja ciekawa co...
Spoko, trawko - mnie się ta informacja też przyda.
A u nas... Wystąpiłam o NIN i założyłam konto w banku. To ostatnie na potrzeby NIN - korespondencja z banku uwierzytelni mój adres. Poza tym dziadek na bazarku podbił do 20 funtów, mam wrażenie że jak podbije do 50 to Rajmund mnie sprzeda. No, ciekawie, ciekawie... Adam tłumaczy jak sobie jaja robimy bo my na takie wyczyny to z językiem za słabo, ale dziadek powiedział Adamowi, zeby mi przekazał, żebym następnym razem przyszła sama. Jajcarz. Poza tym omal nie kupiłam za 5 funtów kasku na motorek - faaajny był - srebrny, otwarty, z krótką szybą, ale 64cm. Dziadek mówił ze dobry - no, fakt - ale wytłumaczyliśmy mu że kask dobry tylko głowa za mała. Zdziwiony ciężko że ja kask oglądam, Adam mu wytłumaczył skąd ja mam bliznę na twarzy. Mina dziadka bezcenna. :ryk: W ogóle dziadek jest the best. Nawijaliśmy coś między sobą, to poprosił zebyśmy wolniej mówili bo on nie nadąża. Acha... Po polsku nie nadąża... Dziadek Anglik. To grzecznie powiedziałam (a synek przetłumaczył) ze jak on nawija to ja nie nadążam, więc mamy remis. Kurcze, za każdym razem jak idziemy w kupie na bazarek to mamy z dziadkiem ubaw, ale chyba i on z nami też.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt paź 29, 2010 14:49 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Marysia wstawiła linka do swojego bazarku i moderatorka wycięła traktując to jako spam. Moją koleżankę chcieli kupić w Egipcie za wielbłądy, więc gotówka chyba lepsza :lol:

maciejowa

 
Posty: 10223
Od: Pt lut 27, 2009 22:29
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 29, 2010 15:23 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Acha! To trza looknąć na bazarki. Natomiast w kwestii handlowej... To nie gotówka nawet, to rabat przy zakupie! :evil:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt paź 29, 2010 15:28 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

kinga w. pisze:Acha! To trza looknąć na bazarki. Natomiast w kwestii handlowej... To nie gotówka nawet, to rabat przy zakupie! :evil:

:ryk:

maciejowa

 
Posty: 10223
Od: Pt lut 27, 2009 22:29
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 29, 2010 17:57 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Szczego rży? To ja już wolę za wielbłądy. Inna rzecz, że te 5 funtów poprzednio to było na czym urwać, teraz 20 to by musiał mój mężczyzna pół straganu wykupić bo dziadek taką różną używką handluje i nowymi pierdołami też, ale to pierdołki są typu rura do odkurzacza, albo wężyk do prysznica. Ciekawe jak daleko zajadą w tych negocjacjach. Dziadek ambitnie twierdzi że mu się podoba kobieta która ciągle się śmieje. A co? Płakać mam jak sobie jaja robimy?? Ano... Ważne że mają deal. A ja zabawę.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt paź 29, 2010 18:32 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

kinga w. pisze:Szczego rży? To ja już wolę za wielbłądy. Inna rzecz, że te 5 funtów poprzednio to było na czym urwać, teraz 20 to by musiał mój mężczyzna pół straganu wykupić bo dziadek taką różną używką handluje i nowymi pierdołami też, ale to pierdołki są typu rura do odkurzacza, albo wężyk do prysznica. Ciekawe jak daleko zajadą w tych negocjacjach. Dziadek ambitnie twierdzi że mu się podoba kobieta która ciągle się śmieje. A co? Płakać mam jak sobie jaja robimy?? Ano... Ważne że mają deal. A ja zabawę.

Zabawa najważniejsza :) A uśmiech też, jak najbardziej ;) A ten dziadek to angol? Bo jakoś chyba nie doczytałam :mrgreen:

maciejowa

 
Posty: 10223
Od: Pt lut 27, 2009 22:29
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 29, 2010 19:50 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Przyczłapaliśmy się przywitać wieczornie, jejku jaki leń ze mnie :mrgreen:
Dobry wieczorek:)

KAsia Amy

 
Posty: 3728
Od: Nie sty 03, 2010 21:17
Lokalizacja: P-ń

Post » Sob paź 30, 2010 11:38 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Tak, maciejowa, dziadek to Anglik i to rasowy. Też uważam że uśmiech pomaga, zwłaszcza jak się dogadać werbalnie trudno. No i to działa jakoś.
Czesć, Kasia. Wieczorem to ja już przeważnie nie działam na necie - ograniczam tę zabawę, próbuję nadrobić dłubanie. Warsztat wzięłam, ale gotowych rzeczy nie bo transport kosztuje, więc zaczynam budowanie oferty od zera, a chcę spróbować tu z tym powalczyć. Zaczęłam od aniołków, dzwonków i gwiazdek pod kątem choinki.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob paź 30, 2010 12:21 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Pozazdrościłam Ci Kinga :lol: Dzisiaj rano stałam w kolejce na rynku i chrząkałam okropnie, bo coś w gardle mi stało. Pan przede mną odwracał się kilka razy, aż w końcu mówi: "przepraszam, czy pani mi daje jakieś sygnały?" "Nie proszę pana, po prostu mnie drapie w gardle". "Aaa to szkoda :(" Uśmiałam się jak nie wiem ;)

maciejowa

 
Posty: 10223
Od: Pt lut 27, 2009 22:29
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 30, 2010 16:38 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Ja czytając też. Widzisz? A panu szkoda było że to nie do niego. Na ryneczku czasem dziwne rzeczy się trafiają... Dziś obleciałam tylko do Lidla bo się mojemu mężczyźnie skończyły jedynie właściwe płatki bez których nie umie zacząć dnia, zanabyłam w.wym. i mleko u Mo i siedzę grzecznie w domku. Właśnie chłopisko zjadło obiad i pojechało z powrotem do swojego ukochanego garażu, a ja wracam do aniołków. Kociszcza się wylegują, Kłaczek trochę molestuje bo się nudzi. Zamordowali Shadowową krewetkę i to na śmierć zupełnie, baterie w laserku zdechły, pranie też się skończyło, to się kotecki nudzą. Ale dekor w oknie mamy boski - ile razy wracam do domu, to co najmniej dwa ogony kwitną w oknie sypialni. Fajnie to wygląda. Przywiozłam z kraju fuksję - spora doniczka, ale przed wyjazdem ogoliłam ją zostawiając tylko zdrewniałe pędy i jeden odbijający, taki malutki. Stoi w oknie od ulicy, widzę ze obsiana jest odbijającymi oczkami. Mam w całym domu tylko dwa kwiatki które przywiozłam - tę fuksję i ketmię. Mam nadzieję że będą chciały tu żyć...
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro lis 03, 2010 10:59 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Shadow nadal u nas, właściciele odwiedzają go... Ech... Szkoda gadać. Jak Rajmund zameldował że skończyły się jego saszetki, to Marko przywiózł pudełko saszetek, dwa małe pudełka Go Cata (kolorowy badziew jak nasz Kite Kat) i to było w poprzedni czwartek. I powiedział że Alma wpadnie odwiedzić kota. I tyle by było. Wkurzam się. Pomijając nawet fakt, że kot przeszedł częściowo na nasze utrzymanie bo pudełko saszetek wystarcza mu na 4 dni, czyli od czwartku (kiedy poprzednich już dawno nie było) licząc to skończyły się w poniedziałek (nie daję mu 3 dziennie bo i tak opycha się chrupkami Pięciokota), tego Go Cata to tylko po odrobinie dostają, żwirek leci nasz, to pozostają kwestie relacji w stadzie, a te mi się nie podobają. Że Shadow gania chłopaków? A krzywdy sobie nie robią, Tysiek trochę polata to figurę utrzyma - ok. Ale Futro ma permanentny stres i co więcej, mam wrażenie że ten kot mi dominuje resztę. BO jak inaczej interpretować fakt, że rano, wszystkie głodne i Pięciokot czeka aż się obcy z ich miski naje? Noż, kurka... A miało go już nie być jak przyjadę - jestem 3 tygodnie a on jest. Jest fajny, ale zaburza funkcjonowanie grupy. No i te jego płacze pod drzwiami - bo był wychodzący.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro lis 03, 2010 11:06 Re: Nasz Pięciokot. cz.16. Po drugiej stronie... lustra ;))

Masz problem, bo coś mi się widzi, że Shadow może zagościć na dłużej.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Meteorolog1, Silverblue i 161 gości