Jakoś nie zaglądałam ostatnio na internet. Teraz sobie zdrowieję, to i zajrzałam.
Pracy szukam. Chodzę, stukam, pukam, pytam... Nie jest dobrze. Roboty nie ma, a ja się na studia napaliłam. I nie chce mi się znów wyjeżdżać. Gryzę się strasznie tą sytuacją i jakoś zupełnie nie miałam ochoty na pisanie.
Poza tym, możecie się śmiać, ale noc w noc śpię z 4 kotami i jak pragnę zakwitnąć - mam dosyć. Żelazny Miś potrafi uwalić się na moich goleniach o 21.00 i wstać o 9.00. Przez noc całą ani drgnie, a ja głupia mam wyrzuty, gdy muszę go odsunąć. Odsunięty Miś strzela niebotycznego focha. Jego perski buziaczek robi się oszałamiająco smutny i ja czuję się jak ostatni brutal. Misia zatem nie tykam. Żeby było sprawiedliwie - nie tykam też Polci. Jak przyjdzie Joż, to również nie mogę go odepchnąć. Czesia takoż. Czytam zatem po nocach książki i wstaję zmęczona okrutnie. Kotecki się wysypiają, a jakże!

I wiecie co... Kwiaty mi się strasznie rozrosły. Moje hobby w sensie dosłownym wypycha mnie z domu. Zielsko zajęło mi całe biurko. Powinnam pociąć, poskracać, ale mi żal. Kupiłam nowe osłonki storczykom i cieszę się niezmiernie. Małżon ma do nich rękę (do storczyków, nie do osłonek). Jutro kupujemy ładne wazony, ale najpierw będziemy się uczyć robić dziurki w szkle. Część storczyków chcę właśnie do wazonów powsadzać.

Theta, dziękuję pięknie za komplementy pod adresem bandy
