Kurde wypoczac nie daja po weekendzie
Wszystko sie zaczelo od Toffika i tego ze przypomnial o tych nieszczesnych szelkach. Duza wyciagnela je popatrzyla i stwierdzila ze.. zabiera nas na dzialke

(miala jechac sama zolza obrzydliwa) bo niby przeciw wsciekliznie nas nie szczepila i jedne szelki w domu. probowala nawet dokupic drugie ale sie nei udalo.
CO prawda nie wiedzielismy co to ta dzialka... ale jak zapakowala nasze miseczki, myche, kocyk, zarelko i troche zwirku to dalismy sie zapakowac w kontenerek. W samochodzie byla Siostra duzej ze swoim TZtem i kolezanka z przedszkola Malej Dwunoznej siostrzenicy duzej (7 lat) i pojechalismy. Goraco bylo jak w piekle wiec troche darlismy mordeczki co wkurzalo TZta siorki
Jak juz dojechalismy Duza wypakowala nas w lazience (duzo wiekszej niz nasza) zrobila poslanko w ooogromnym wiklinowym lozeczku (mowila ze kiedys jak byla mala sama w nim lezala - ale chyba klamie bo taka mala to nie moga byc

)
Dala nam pic i jesc. Jak juz zwiedzilismy lazienke - zdrapujac farbe ze scian i tlukac jakies kubki w czasie polowania na muchi - zalozyla Serwisowi te obrzydliwe czerwone szelki

i pozwolila malym dwunoznym (bylo ich 3 - dwie 7 latki i 9cio latka) wyprowadzic go na takie zielone podworko). Mnie (Biznesowi) zrobila pseldo szeleczki i smyczke z rzemienia i tak "wystrojonego"

wyprowadzila tez na to zielone i powiedziala ze to trawka. Fajne bylo chociaz strasznie laskotalo.
Najpierw chodzilismy na niskim podwoziu ale ja Biznes szybko sie rozkrecilem

za to Serwis jak zwykle byl tchorzem chowal sie kolo nog duzej az musiala go wziac na rece... wczepil sie w nia - bal sie glupol wszystkiego .... nowych glosow (sporo ludzi) zapachow, szeleszczacych lisci . Wstyd mi za tego brata tchorza
Duza zabrala nas z podworka do ogrodu - tam sie rozkrecilismy

trzeba byla staranowac kwiatki, zobaczyc co kryje sie pod iglakami i innymi choinkami.
Ja Biznes probowalem nawet polowac na wroble

siedzialy takie trzy na siatce i nabijaly sie ze mnie

bo nie moglem ich dosiegnac.. ale ogon i wasiska az mi chodzily.
Pozniej z Serwisem polowalismy na muchi ale ten debilek nie odroznia muchow od osow to go jedna ukasila w lape

Polecial zaraz mamisynek

poskarzyc sie duzej - na szczecie nie ma tak jak duza alergii na owady.
Na noc duza przeniosla nas z lazienki do pokoju wiec pelni wrazen padlismy razem z nia na wyrku (wczesniej usuwajac z pokoju wszystko co lata zeby duza spala spokojnie

)
te male dwunozne fajne byly bo caly czas nas prowadzaly tam gdzie chcielismy wiec powalalismy sie im brac na rece i mietolic bo trzeba przyznac ze delikatne byly

i nawet sie klocily ktora bedzie nas prowadzala
jak odjezdzalismy to siostrzenica dwunoznej bardziej zegnala sie z nami niz ze swoimi rodzicami
A my od wczoraj odsypiamy ten weekend
