Dzisiaj Dziunia bardzo mnie wystraszyła ....
Nagle, koło 18-ej wyskoczyła nie wiadomo skąd i zaczęła w panice pędzić po mieszkaniu...
Wskoczyła na górę i bardzo szybko przebiegła po regałach, aby zaraz zawrócic z takim samym tempie i wbiec na balkon, potem pobiegła w szalonym tempie do przedpokoju.
Wyglądała jakby sie czegos wystarszyła … Nie reaagowała na moje słowa. W końcu udało mi się ją złapać I przytulić, ale nie wygladała na zadowolona,
więc wstawiłam ją do kociego domku. Patrzyła na mnie wielkimi wystraszonymi oczami z rozszerzonymi źrenicami …
Jednak została w nim jakby nieco uspokojona.
Pomyslałam, że pewnie usłyszała coś, co ją wystraszyło, a czego ja w ogóle nie zarejestrowałam …
Ale gdy taka sama sytuacja powtórzyła się po 19-ej, mocno spanikowałam ...
Byłam w tym samym pokoju co kotka i na pewno nic nie mogło jej wystraszyc …
Nie wspomnę nawet o tym, co kłębiło mi się po głowie …
Szybka decyzja, pakuje kotkę do kociego wózka, aby pognac z nią do weta. Czynny był tylko do 20-ej, więc musiałam się spieszyć, byłam 10 min przed 20-stą
Wetka (inna niz poprzednio) zmierzyła Dziuni ciśnienie oraz bardzo dokładnie ją zbadała, potem obejrzała filmik, który nagrałam.
Cisnienie było podwyższone, ale na podstawie jednego pomiaru, w dodatku u zestresowanego kota, nie mozna postawić prawidłowej diagnozy co do leczenie nadcisnienia – podobno
Na samą myśl o tym, że Dziunia mogła by wpaść w taką panikę w nocy leżąc nad moją głową, robiło mi sie gorąco …
Wetka dała mi jakiś lek na uspokojenie, aby w razie kolejnego takiego ataku móc jej podać
To mnie trochę uspokoiło.
Pomyślałam, ze może podam jej go przed snem, ale … jak do tej pory jej nie znalazłam
Zawsze jestem mocno zaskoczona, gdy we własnym mieszkaniu nie moge znależć któregoś kota … One są mistrzami w ukrywaniu sie
Liczę na to, że sama przyjdzie, jak to ma w zwyczaju, do sypialni, gdy tylko pojde spac
Nie poznaje już własnego kota. Dziunieczka robi się trudno obsługiwalnym kotem, na siłę trzeba pakować ją do kontenerka, bo próbuje uciec (nigdy wczesniej tego nie robiła),
trudno jej obciąc pazury, bo wyrywa się (nie było z tym problemu). Nie zmieniła się tak po prostu, coś (pytanie co?) wpłyneło na zmianę jej zachowania
Jedyne co nie zmieniło sie, to spokojnie łyka leki ...
Proszę, trzymajcie kciuki za spokojną noc Dziunieczki i moją
