Ojej, dziękuję wszystkim!
Zuniu z Dużą - tak, wzięłam zwolnienie do konca tygodnia

W pracy nie byli zachwyceni

, bo mojej roboty nikt nie zrobi, a czas goni. Ale trudno. Na nodze ze stluczonym kolanem ledwie łażę, dziś poprosiłam sąsiadkę, żeby wystawiła przygotowane przeze mnie jedzenie podwórzowemu Szarusiowi. Jutro przyjdze Dorcia (zwykle bywa w czwartek, podejrzewam, że jutrzejszy dzień może być najgorszy.
Ct (czyli tomografię komputerową oczywiście można powtórzyć, gdyby była taka potrzeba, ale może nie będzie
Lucas i Lucas 2014 to było potknięcie przez gapiostwo i trochę pospiech. Rano zaczęłam czytać (artykuł o Herbercie) i trochę później niż zwykle wyszłam z domu. Dlatego kulę, którą się wspomagam (głównie z powodu kręgosłupa) niosłam w ręku. Myślę, że gdybym szła o kuli, to bym się nie połknęła, a tak zaczepiłam o występ na srodku bramy i poleciałam do przodu. Ręce mialam zajęte (torebka, kula), więc całym rozpędem walnęłam twarzą o chodnik

Teraz wyglądam, jakby zupa była okropnie przesolona
Przytomności nie straciłam, gdyby mi tak krew z czoła nie waliła, to pewnie po prostu wróciłabym do domu i wzięła kilka dni urlopu. No i przy okazji zatamowałam ruch przez bramę, bo w dyspozytorni pogotowia powiedzieli, że mam nie wstawać, więc nikt nie mógł wjechać ani wyjechać

zresztą ratownicy fachowo mnie podnieśli, a kobitki z samochodów, które chciały wjechać- wyjechać nie potrafiłby tak.
Hannah12, tak, oczywiście, w upały jest więcej wypadków, ale mnie się chyba bardziej ten Herbert przyczynił, bo za dlugo czytałam i się spieszylam
