nie ma siły, ja mam teraz taki nawał przedświąteczny na uczelni, że nie wyrabiam sama ze sobą, a jeszcze z kotem... poza tym mam swojego weta u mamy, któremu ufam, operował moje szczury i wyciągał je z różnych chorób, tutaj takiego zaufania brak... jadę jakoś 20-21 grudnia, musi wytrzymać
obwąchałam cały dom, mój współlokator troche omamy miał, śmierdzi to z kuwety jak się załatwi, ale ociera się namiętnie o wszystko teraz :p
no i żre kocisko jak odkurzacz

co zje to za chwile miau miau miau... zwiększyłam mu delikatnie porcje i się nie daje, suche stoi ciągle, ale to łakomczuch, w kuchni stepuje między nogami czy coś mu nie skapnie
