Melon przekręcił się na drugi bok i puścił bąka, co oznacza najwyższe uznanie dla tego,co napisała Alienor.
Wczoraj...
Wczoraj byl dzień teriera.
Wiecie,że mamy w RODZNIE (szeroko pojętej, przyjaciele, rodzina...wszyscy
coś mają, jakieś stwory!)nowego psa?
Ten pies to następca Spido, jamnika szorstka ,który odszedl moim przyjaciołom w Sylwestra.Spideusz był 15-latkiem, z Melem opanowali wzajemne ignorowanie się do perfekcji.Mogli mijac się w odległości 20 cm,a i tak się
nie wiedzieli.
Taka psia zasada.
Nowy nazywa się Maks.
I jest psem na MAKSA!!!!
Ma 3 miesiące i terieruje jako Jack Russel Terier.Terieruje na całego.
Spotaknie jamniczo-terierskie miało miejsce w ogródku piwnym nad pobliskim jeziorem.
Kiedy podeszliśmy do jego pana Maks właśnie zjadał kamień,a pan wyrywał go z psiego gardła.Kamień został wydarty, pies wypuszczony z paninych objęć...po czym wziął w pyszcze kamień i szybciutko zaczał go połykać.Zratowaliśmy ponownie.Trzeci kamień był takiej wielkości,że maksowe oczy wylazły na wierzch i psina zaczął charczeć.
W tej sytuacji zrezygnowalismy z siedzenia w ogrodku piwnym z kamieniami i udalismy się na spacer.
Po pierwszych dziesięciu krokach Maks:
- zaczepił przywiązanego do płotka labka, ale labek był z tych pokojowych, więc tylko na Maksia pomerdał.Maksio szczekał "na poważnie" i wypinał tyłeczek z ogromną kropką nad ogonem(jest biały w czarne kropy!).Bojowo!
-znalazł końską kupę i natychmiast ją skonsumował
-ugryzł wujka Melona w ucho,wczepiając się w nie kompletem igiełek,za co dostał od pana po kicie
-pogonił bulteriera (bulek zignorował rozszalałe 4 kg)
-próbowal ugryźć rower.W biegu...
-zjadł niedopałek papierosa.Nie zdążylismy wydobyć z czeluści paszczy.
I tak bez końca.
Mel przyniósł piłeczkę i Maksio natychmiast mu ją porwał,Niestety jego pyszczol byl za mały,żeby nosić piłeczkę.Więc Mel łatwo odzyskał co melońskie.A młody się rozbeczał!Rozwył się na całego, pan musiał wziąść go na ręce i pocieszyć.
Maksio pocieszył się łatwo.
Po czym pogonił się jak przystało na tereira za...niczym.
Próbował się też pobawić z Melem.Pierwsze ugryzienie w meloński kark zakończyło się jamniczym odgryzieniem się i kolejnym płaczem.Maksio ma swój własny, niepowtarzalny styl histeryzowania.Siada na tyłeczku,spogląda w oczy otaczających go
człowieków ,podnosi pyszczek do góry i....
Hauauauauaua..!!!Po czym poszliśmy na piasek.Na piasku Maksio wpadł w psi szał.Biegał, szalał...wytarzał się w piachu.A potem chciał w kupie.
Powstrzymaliśmy.
Mel wyrył sobie śliczną dziurę w piasku.Mały w nią wpadł.Ale wyszedł.
A potem zobaczył ,ze z kurtki pana wisi sznureczek.
Więc Maksio złapał za niego zębami.Urwał.
Skoczył raz jeszcze,ale nie trafił w sznureczek.Za to dogryzł kawałek spodni swojemu panu.Potem zaatakował sznurówki Małża.
A potem nagle padł.
Poprostu się położył , łepek na łapkach.Oczka stały się maleńkie...
Do samochodu trzeba go było nieść.W samochodzie włożyliśmy go do koszyczka, brzuszkiem do góry.
Spał jak przystało na teriera.
Głęboko i z całej siły!
