Już jestem.
Chciałabym napisać coś o moim kocie, aby Pani Ewa miała świadomość jakiego ewentualnego towarzysza miałaby Sonia. Kocurek ma około roku, a u nas jest od października 2009 roku. Wiem, że jego mama była buraską. Niestety nie wiadomo gdzie jest, bo zostawiła młode, tata nieznany. Franek ma trzech braci z miotu (wszyscy u mojej mamy w gospodarstwie). Poza nimi, była jeszcze jedna kotka, tak dzika, że nie można jej było złapać i mój Franio (tak samo dziki, nie do złapania). Po pierwszych łowach z tej szóstki, wyłapano cztery, które trafiły do mojej mamy. Zostały dwa wspomniane wcześniej. Na jesień zeszłego roku okazało się, że znowu ta druga kotka ma trzy młode:( Kocurek, który został, pomagal kotce opiekować się młodymi, nosił je w pyszczku, pielęgnował. Ale koty nie mogły tam przebywać, trzeba było je wyłapać.Tym razem udało się złapać mamuśke z kociakami, tego starszego niestety nie (czyli mojego). Został sam, do tego jeszcze zaczęły się te październikowe mrozy, a nie miał żadnego schronienia. Mój mąż próbował go wcześniej złapać, ale on był najsprytniejszy z całej tej gromadki i się nie dał, choć było ich czterech chłopów. Po tych samotnych nocach zdecydował się jednak zaufać człowiekowi. Mąż przyniósł go do domu. Franciszek podbił serca wszystkich, także psie.
Jest gadającym kotkiem, cierpliwym i łagodnym, bawi się kulkami z foli, myszkami, długopisami, recerturkami a czasem kurzem

Jak Pani Ewa pisała o Soni, że przeskakuje inne kotki, to tak jak bym widziała Franka skaczącego nad Sarą. Czasem mówię o nim "czarny ninja", zwłaszcza jak zaczyna wieczorne harce z sunią. Potrafi stać słupka na dwóch łapkach. Jest bardzo kochany, pokazał mi jak cudowne są koty, bo wcześniej tego nie wiedziałam

.
Tyle o nas.
Pani Ewo będę czekać na wieści z drżącym sercem.