Dziś był ciepły i słoneczny dzień, postanowiłam zrobić Kubie kilka zdjęć. Nie jest to łatwe, bo Kuba nie jest fotogeniczny (ale mój znajomy, który jest świetnym fotografem zrobił mu przed laty całą serię portretów, jeden był nawet na okładce "Kocich Spraw"), ale zdecydowałam się je pokazać, bo są prawdziwe - Kuba jest już taki kruchutki i zagubiony w świecie, z którym ma coraz trudniejszy kontakt. Czasem budzi się nagle i zaczyna rozdzierająco miauczeć. Wstarczy go dotknąć, cos powiedzieć i od razu uspokaja sie, zaczyna mruczeć.
Nie bardzo mam warunki, żeby sceneria była ładna, położyłam po prostu kocyk na stole na balkonie, posadziłam Kubę - wytrzymał kilka minut

W tle stary drapak, który zainstalowałam na balkonie i nieliczne (ocalałe z pazurków Mru) roślinki. Część z tego co przezyło zeżarły gąsiennice motyli (prawie całą skrzynkę rukoli)
Na poniższym zdjęciu widać problem z prawym oczkiem - Kuba nie tylko ma zmętnienie soczewki ale tez porażenie nerwu, odpowiedzialnego za mruganie. Cały czas nawilżam mu oczko sztucznymi łzami.

I jeszcze zbliżenie, na tym zdjęciu widać jak bardzo Kuba się zmienił w ciągu ostatnich 2-3 lat.

By powiększyć zdjęcia wystarczy kliknąć.