W ciągu ostatnich kilku dni Kropcia zupełnie przestała burczeć na Pumcię. Kasia skrzeczy, ale też już bez większego przekonania. Natomiast zły nastrój Bisi narastał z dnia na dzień, aż wreszcie w sobotę Bisia burczała, skrzeczała i starała się bić każdego, kto znalazł się w jej polu widzenia.
Mnie prawie nie pozwalała się dotykać i aż wyła z wściekłości, gdy chciałam ją pogłaskać. Straciła apetyt i w ogóle nie przychodziła do pokoju, tylko całymi godzinami siedziała, przykucnięta, na krześle w kuchni.
Sytuacja zrobiła się tak przykra, że z soboty na niedzielę przemyślałam, co właściwie jest przyczyną takiego zachowania. Wszystko to było tym bardziej dziwne, że początkowo Bisia w ogóle nie przejęła się Pumcią.
Ostatecznie doszłam do wniosku, że Bisia jest wściekła i rozżalona i ma do mnie pretensję o to, że "obca" w ciągu paru dni tak rozpanoszyła się na kanapie, że zajęła miejsce Bisi, do którego Bisia przymierzała się 1,5 roku.
Wobec tego przez większą część niedzieli kajałam się przed Bisią i przepraszałam ją, najbardziej przekonywająco, jak umiałam
W efekcie pod wieczór osiągnęłam to, że Bisia przyszła wreszcie na kanapę, ale siedziała z boku, nadal przygnębiona.
Gdy więc dzisiaj rano zobaczyłam, że Bisia znowu przycupnęła na krześle w kuchni, zdecydowałam się na radykalne posunięcie - i wreszcie Bisia dała się przebłagać
