Qua jest zdegustowanym kotem, strasznie mocno i wielce zdegustowanym kotem. Dzisiaj jedyne co mi zostało to spanie z Wierą. bo chłopak poza zdegustowaniem jest też obrażony. Biedna moja myszka mała. Na kroplówkach jest bardzo dzielny i grzeczny, mrukoli, przytula się, strzela baranki, ale podawanie mu później leków to katorga, w czasie której normalnie serce mi krwawi. Bardzo, bardzo nie lubi, a ja wczoraj byłam zbyt zmęczona, żeby go jeszcze przepraszać. Ale tak to jest jak się wraca do domu w środku nocy. Sama sobie chciałam. No i przez to niestety muszę Wam się przyznać, że nie wiem jak Qua

jutro będzie badanie krwi, dzisiaj posiedzę z nim (późnym) wieczorem to może się zorientuje. Ma humorki, ukrywa się przede mną, to chyba dobre oznaki. Tylko oczka znowu ma odrobinę brzydsze tzn. znowu mu się taka hmm krwawa ropa zbiera. W nie dużej ilości ale jest. No i teraz widzę, że On jest strasznym chudzielcem. Jakaś mnie faza naszła, że Qua mega chudnie. Zła jestem bo poprzenosiłam dużo rzeczy z zeszłęgo tygodnia na ten i teraz mam bardzo mało czasu dla Pana Bezy. Wiecie jak jest, jak się samemu czegoś nie dopilnuje (np. jedzenia) to na pewno nie będzie dobrze ;/
Dziewczyny bardzo Wam dziękujemy za ciepłe myśli. Generalnie ja co jakiś czas przeżywam załamanie nerwowe. Po przeczytaniu książek na SGGW przeżyłam jeszcze większe, ale trudno musi być dobrze, no bo jak inaczej? Mam straszne wyrzuty sumienia, że nie poszłam z nim wcześniej na badania. Ten miesiąc by dużo zmienił, tak mega dużo. Kurde na prawdę nie przypuszczałam, że w ciągu 4 miesięcy mogą aż tak polecieć mu wyniki.
Erneściku Qua obrażony wielce siedzi pod kocem więc wykorzystam swoją szansę i nie dopuszczę go do komputera. Wiesz my Duże musimy się martwić, umartwiać. To taki tajemny rytuał który ma zapewnić odrobinę szczęścia.