Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 13, 2009 11:09

W końcu mama przejęła kocyk ;) Zresztą Qua nie był nim jakoś zachwycony, kupię mu jeszcze jeden niebieski! ;)

A ostatnio uświadomiłam sobie, że Qua jest u mnie rok i pięć miesięcy. Z jednej strony wydaje mi się, że to bardzo mało, z drugiej szokująco dużo i nie jestem pewna, która z tych myśli jest bliższa moim odczuciom.

Myślę, że z kroplówką dzielnie sobie poradziliśmy. Kroplówka jest teraz takim naszym małym rytuałem. Może niezbyt przyjemnym ale robimy co możemy. Wczoraj Qua wielce zadowolony spał u mnie na kolanach, ja czytałam książkę i dołączyła do nas na chwilkę Wierka, która po zbadaniu sznurka od kroplówki zrobiła takie oczy 8O i położyła łeb obok Quazurkowego brzucholka. Cicha muzyka i głośne mruczenie kociastego. Bo jeśli muszą być nieprzyjemne rzeczy to warto je sobie uprzyjemnić.
I chociaż jest "fajnie" to bardzo się cieszę, że damy sobie spokój z kroplówkami.


W czwartek zrobimy badania krwi. Wykończy mnie to. Już dzisiaj chodzę chora i przerażona. Qua znacznie mniej pije, chyba więcej je (ale tego nie jestem pewna) i mam tylko nadzieję, że to dobry znak, ale niestety oczyska ma odrobinę gorsze, znowu ;(

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 13, 2009 11:17

Malati, jesteśmy z Wami myślami, będzie lepiej, na pewno :ok: :ok: :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 13, 2009 11:25

Ja również cały czas podczytuję i trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 13, 2009 23:07

Kochany Qua!
Ja tam myślę, że nasze Duże to są panikary, nie sądzisz?
Moja była dzisiaj ze mną u weta.
Pobierali mi krew, czyścili uszy ze świerzba (nie wiadomo, skąd się przyplątał, ale mówią, że trzeba to zwalczyć, a ja bardzo, ale to bardzo nie lubię czyszczenia uszu i zmieniam się wtedy w Bardzo-Złego-Kota...).
Oglądali mnie ogólnie i zdecydowali, że ponieważ mam dość duży kamień, a jeden ząbek do bezwzględnego usunięcia, to jeśli wyniki krwi pozwolą - w czwartek mi to pod narkozą zrobią.
I co?
Moja Duża już panikuje, goopia, a jej podły nastrój udziela się i mnie, i jej TŻowi...
No weź jej powiedz, że nic złego się nie stanie, mnie wreszcie paszczęka nie będzie boleć, a wieczorem po zabiegu z powrotem będę z nią spał na jej podusi!
I weź też uspokój tą swoją Dużą, że skoro zacząłeś tyć, mniej pijesz, a więcej jesz - to zdrowiejesz i niech Ci wreszcie przestanie wmawiać, że jest inaczej :D

Erneścik zdegustowany

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Śro sty 14, 2009 7:45

Erneściku, przekaż swojej Dużej, żeby nie zapomniała powiedzieć wetowi, żeby wyczyścili ci uszy zanim się obudzisz :wink:

Cześć Qua i Malati, jak zdrówko?

:ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro sty 14, 2009 8:32

MarciaMuuu pisze:Erneściku, przekaż swojej Dużej, żeby nie zapomniała powiedzieć wetowi, żeby wyczyścili ci uszy zanim się obudzisz :wink:


o! właśnie! niech wyczyszczą, jak będziesz nieświadom tej koszmarnej ingerencji w Twoje jestestwo :roll: A Tufcio ma nie panikować, co jest? boisz się dentysty? ;)



Malati, jak tam nasz Królewicz?
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 14, 2009 9:22

:oops:

Qua jest zdegustowanym kotem, strasznie mocno i wielce zdegustowanym kotem. Dzisiaj jedyne co mi zostało to spanie z Wierą. bo chłopak poza zdegustowaniem jest też obrażony. Biedna moja myszka mała. Na kroplówkach jest bardzo dzielny i grzeczny, mrukoli, przytula się, strzela baranki, ale podawanie mu później leków to katorga, w czasie której normalnie serce mi krwawi. Bardzo, bardzo nie lubi, a ja wczoraj byłam zbyt zmęczona, żeby go jeszcze przepraszać. Ale tak to jest jak się wraca do domu w środku nocy. Sama sobie chciałam. No i przez to niestety muszę Wam się przyznać, że nie wiem jak Qua :oops: jutro będzie badanie krwi, dzisiaj posiedzę z nim (późnym) wieczorem to może się zorientuje. Ma humorki, ukrywa się przede mną, to chyba dobre oznaki. Tylko oczka znowu ma odrobinę brzydsze tzn. znowu mu się taka hmm krwawa ropa zbiera. W nie dużej ilości ale jest. No i teraz widzę, że On jest strasznym chudzielcem. Jakaś mnie faza naszła, że Qua mega chudnie. Zła jestem bo poprzenosiłam dużo rzeczy z zeszłęgo tygodnia na ten i teraz mam bardzo mało czasu dla Pana Bezy. Wiecie jak jest, jak się samemu czegoś nie dopilnuje (np. jedzenia) to na pewno nie będzie dobrze ;/

Dziewczyny bardzo Wam dziękujemy za ciepłe myśli. Generalnie ja co jakiś czas przeżywam załamanie nerwowe. Po przeczytaniu książek na SGGW przeżyłam jeszcze większe, ale trudno musi być dobrze, no bo jak inaczej? Mam straszne wyrzuty sumienia, że nie poszłam z nim wcześniej na badania. Ten miesiąc by dużo zmienił, tak mega dużo. Kurde na prawdę nie przypuszczałam, że w ciągu 4 miesięcy mogą aż tak polecieć mu wyniki.

Erneściku Qua obrażony wielce siedzi pod kocem więc wykorzystam swoją szansę i nie dopuszczę go do komputera. Wiesz my Duże musimy się martwić, umartwiać. To taki tajemny rytuał który ma zapewnić odrobinę szczęścia.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 14, 2009 10:28

Nie rób sobie wyrzutów, nerki mają to do siebie że kryzysy przychodzą co jakiś czas i własciwie płucze się dopiero wtedy. Wcześniej mogłaś tylko dawać tydzień czy dwa szybciej Ipakitine czy renala (przy czym koty na diecie też mają kryzysy) - ale przyczyna jest i tak w tych wycieńczeniach, których doświadczył kiedyś w życiu zanim Cię poznał. On je i się bawi dzieki tobie. A przeciez nie schudł, bo ostatnio było + 0,1 kg - jesli o tyle samo spadło, to mógł też mieć np. pustszy brzuszek albo pecherz i już mniej o 0,1 gotowe. Co nie znaczy, że nie nalezy go podtuczać czym tylko sie da i czy próbowałaś mokrego Hillsa :ok:
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro sty 14, 2009 15:28

To znaczy właśnie Qua w ostatnich miesiącach schudł i to sporo tak 0,3/ kilo. Ale On był już mega grubaskiem i się nawet z tego cieszyłam, bo miał taki brzuch, że szok. Wiązałam to z tym, że bywałam bardzo mało w domu i jeszcze pojawiła się Wiera. Co sprawiło, że Qua nie dostawał na każde żądanie jedzenia, a dodatkowo trochę mu Wiera podjadała. Później ta waga się ustabilizowała, a teraz przyszły nerki i to jego lekkie dotycie. Czyli to tutaj był problem :( kurde

Przeraża mnie walka z pnn, poważnie. Nie wiem jak dajesz sobie radę z codziennym podawaniem leków. U nas będzie ciężko. Qua się przyzwyczai ale i tak wyrzuty sumienia są i to ogromne ;/

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 14, 2009 18:52

Jak braliśmy leki codziennie, kilka razy dziennie (na gronkowca i grzyba) to dostawał je w mokrym jedzeniu, którego wtedy jeszcze tak szczegółowo nie badał. A smarowanie (całego kota) maścią tranową, która pachnie jak ekstrakt ze śledzi - lubił na szczęście, jodynowanie ran tak sobie, ale chyba od tego smarowania się jeszcze oswoił. Nie było tak źle. Krople do oczu gorzej - na początku cały sztywniał i można mu było wpuszczac. Potem jak sie oswoił, to już za skarby świata. Teraz się przyzwyczaił, że mu w ramach pieszczot czyszczę oczy gołymi rękami i się cieszy.
W żadnym razie nie masz o co miec jakichkolwiek wyrzutów sumienia - na pewno nie dostał pnn od wyjadania mu przez Wierę albo innych takich kłopotów - kiedyś musiał przejśc ciężki stan zapalny albo ciężkie odwodnienie, może wiele razy w życiu - i nie mozesz cofnąc tej przeszłości - ale tylko dlatego żyje i będzie się trzymał że jesteś przy nim i dajesz mu dziś stabilnośc i wiecej nefronów już mu nie zginie
:)
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Śro sty 14, 2009 19:29

Malati nie miej wyrzutów sumienia,że czegos nie dopatrzyłaś,bo gdyby tak łatwo było tą chorobę zobaczyć to tyle kotów nie miałoby problemów nerkowych. Teraz trzeba zrobic wszystko,żeby Qua wyszedł z tej choroby podawać leki i walczyć,a on sie poprawia więc nie wolno tracić nadziei.
Trzymamy kciuki za jutrzejsze badania.
ObrazekObrazekObrazek

satva

 
Posty: 49
Od: Sob lip 19, 2008 13:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 14, 2009 21:00

Przyłączam się do kciuków

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 15, 2009 8:17

Jakieś mam czarne myśli :cry: wczoraj był Sajgon i masakra w jednym. Qua płakał, krzyczał, uciekał, próbował mnie ugryść, dalej krzyczał, płakał tak strasznie. Wyjęcie mu wenflonu było koszmarem. Po wyjęciu jakoś krew leciała, On się wyrywał przeraźliwie. Strasznie mnie zezłościł, to krzyknęłam na niego, później się popłakałam razem z nim. Ja nie mam na to sił :?

A tak poza tym mam wrażenie, że ze zdrówkiem gorzej. Qua jest na mnie obrażony. Cały ranek pod kocykiem, w nocy tak samo. Baaardzo mało je, na prawdę niewielkie ilości. A po podaniu leku czułam się jak zdrajca. Jak wracam do domu Qua się nawet cieszy, a później jest co jest. Ale to nic będzie lepiej. Dzisiaj wyniki krwi, strasznie się boję, że są znowu gorsze a i tak są okropne. Kurde bele

Dzięki za kciuki

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sty 15, 2009 8:25

Oj Malati, nie podłamuj się :(
Może Quazulla też miał gorszy dzień, nic dziwnego, jemu tez się może cierpliwość skończyć :roll:

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Czw sty 15, 2009 10:21

:oops: ja przepraszam, wiem, że nie powinnam. On ma prawo mieć gorsze dni, gorzej się czuć ale czasami no przeraża mnie taka bezradność. Nie wytłumaczę mu, że muszę to robić... i kurde wkurza mnie, ze brak mi takiej cierpliwości żeby wszystko jakoś z uśmiechem znosić. Strasznie się boję dzisiaj tych wyników. Mam wrażenie, że On w zeszłym tygodniu czuł się zdecydowanie lepiej ;/

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości