Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon lip 27, 2015 14:04 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio edytowano Pon lip 27, 2015 14:34 przez Bunio& Daga, łącznie edytowano 1 raz

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Pon lip 27, 2015 14:13 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Pon lip 27, 2015 14:17 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Piekne fotki :1luvu:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pon lip 27, 2015 14:18 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Bunio& Daga pisze:Obrazek


Ale pięknie :love: :love: :love: Bajeczny widok :ok:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lip 27, 2015 14:48 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio edytowano Pon lip 27, 2015 17:06 przez Bunio& Daga, łącznie edytowano 1 raz

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Pon lip 27, 2015 16:06 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

:1luvu: :1luvu: :1luvu:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pon lip 27, 2015 16:26 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Jak widzicie na zdjęciach wycieczka była nadzwyczaj udana.
Rano kiedy wyjeżdżałyśmy z Warszawy wszystko wskazywało ,że czeka nas deszczowy dzień ale pogoda sprawiła nam figla i niebo sie wypogodziło.
Dzięki nadzwyczajnej znajomości terenu przez Arcanę zwiedziłyśmy ciekawe zakątki Kazimierza i Mięćmierza.
To wioska za Kazimierzem słynąca ze wspaniałych,malowniczych widoków.Grażynka wskazała nam też ciekawostkę Kazimierza Wąwóz korzeniowy.
Zwiedziłyśmy rynek,zamek , klasztor,malowniczą wioskę Mięćmierz.Oglądałyśmy galerie i wystawy.
Nie zabrakło tez czasu na wypicie dobrej kawy ,zjedzenie obiadu i deseru .
Spędziłyśmy wspaniale czas w swoim towarzystwie podziwiajać cudowne,klimatyczne widoki starych uliczek miasta oraz niezwykle malownicze piekno pejzaży przyrody.Nie zabrakło tez naturalnie dyskusji o kotach ,psach i ich adopcjach.
Dziekuje Lilianaj i Arcana za wspaniała wycieczkę i możliwośc spędzenia czasu w miłym towarzystwie

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Pon lip 27, 2015 16:58 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Ale wspaniałe zdjęcia, widać fajnie się dziewczyny bawiłyście :1luvu:
Czasami czas spędzony w doborowym towarzystwie działa jak nówki baterie Duracell
Obrazek
Człowiek jakiś taki napełniony energią i pozytywny, humorem :ok:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pon lip 27, 2015 18:01 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Dziękuję Basiu, że wkleiłaś zdjęcia z wycieczki. Szczerze przyznam, że miauowe towarzystwo bardzo mi odpowiada. Łatwo nawiązać nić porozumienia, jeśli się ma wspólną obsesję. Kocią oczywiście. I nie tylko zresztą. :wink:

Bardzo lubię klimaty Kazimierza Dolnego. Wszystko mi się tam podoba i wszystko lubię. Można dotknąć ręką minionych wieków, wyczuć puls historii błądząc po ruinach zamku, albo patrząc na kamienne posadzki w kościołach starte kolanami pokoleń, które już przeżyły swój czas na ziemi i trwają w wieczności. Może, mimo ogromnych różnic cywilizacyjnych, tamci ludzie, doznawali podobnych odczuć patrząc na Wisłę, jak ja dzisiaj. Przyroda wokół miasteczka zachwyca i koi duszę. Można się zatrzymać, przysiąść na zwalonym pniu, obok Maryjnej kapliczki i odsapnąć. Jest czas na to, żeby poczuć intensywny zapach ogrzewanych słońcem ziół, dostrzec niezwykłą urodę i barwność kwiatów, usłyszeć szum wiatru w zbożach i brzęczenie owadów. Czułam się taka spokojna, beztroska i bezpieczna w świecie, jak w dzieciństwie, kiedy wśród pól, wracałam ze szkoły do domu mojej matki. Bliski kontakt z przyrodą zawsze sprawia, że mam poczucie bycia we właściwym czasie i na właściwym miejscu. Same miasteczko w letnią niedzielę było dość gwarne. Ludzie tam chętnie przyjeżdżają odpocząć, pooddychać sztuką, popatrzeć na milion obrazów i rzeźb. Bo galerii jest w Kazimierzu kilkakrotnie więcej niż sklepów spożywczych. Ludzie przyjeżdżają tam po strawę dla ducha. O strawę dla ciała też jest tam wyjątkowo łatwo przy stolikach wielu kawiarni i restauracji. Cóż, patrzenie w roześmiane lub zachwycone twarze przechodniów też jest przyjemne. W Kazimierzu nie przeszkadza niczyje towarzystwo, nawet jeśli jest troszkę nazbyt liczne. Przynajmniej jest się do kogo uśmiechnąć.
Kiedy ja hulałam po świecie, moje kocięta tkwiły samotnie tam, gdzie ich miejsce, czyli w domu. Wydaje mi się czasem, że one nie podzielają tego poglądu. Są zwierzętami terytorialnymi, to prawda, ale czasem nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to ja jestem tym terytorium, które one posiadają. Nie są zachwycone, jak wychodzę na cały dzień, mimo, że mają stały dostęp do jedzenia i wody. Problem tkwi także w tym, że one najchętniej jedzą, jak ja siedzę obok nich na podłodze. Sama bezwiednie je do tego rytuału przyzwyczaiłam i one tego oczekują. Ragdolle to istoty kochające ludzi. Wczoraj po powrocie z wycieczki, Gustawcio, z całą czułością swojego kociego serduszka, zawijał się w precelek wokół Basinych nóg. Niepokoi mnie troszkę mały dzikus Florcia, która ma sobie wiadome poglądy na zastaną rzeczywistość i nie zawsze ma ochotę na kontakt bezpośredni z osobą nieznajomą. Martwię się, bo musimy się przemóc i pojechać w końcu na jakąś kocią wystawę.
Krótko spałam w nocy, więc dziś styki w mózgu mi nie działały sprawnie i miałam ślimaczo spowolnione reakcje. Musiałam wysilać mój wątły intelekt, żeby w miarę normalnie funkcjonować. Tak, to była... kołowatość. Mimo to udało mi się w końcu znaleźć odpowiednich lokatorów. Co za ulga... Wprowadzają się od ósmego sierpnia i przystali na wszelkie moje warunki i jeszcze im się wszystko podobało. Musiałam włożyć wiele wysiłku w autoprezentację, żeby nie sprawić wrażenia osoby lekko upośledzonej. Starzeję się. Kiedyś, oprócz normalnego chodzenia do pracy, brałam po dziesięć, dwanaście w miesiącu nocnych dyżurów zleconych na ciężkim oddziale i lepiej znosiłam brak snu, niż dzisiaj niewielkie niedospanie. Może dlatego, że miałam silną motywację kiszenia pieniędzy na zakup samochodu.

Bazylia mi zakwitła. Jak próbuję hodować kwiatki, to one ani myślą ślicznie kwitnąć. A to, co nie powinno, to proszę: raz, dwa i czeka na pszczółki. Zamiast pszczółek wlatują muchy, które wodzą moje koty, a zwłaszcza Orbisia na pokuszenie. Orbinio wie doskonale, że można wejść na blat, wyłącznie w przypadku konieczności wieszania firanek. Ale jak mu mucha brzęczy, to on nie może się powstrzymać i niestety wymięka. On kocha polować, co prawda mamcia go nie wtajemniczyła w arkana sztuki polowania, bo sama była niegramotna w tym względzie i Orbiś osiąga mizerne rezultaty. Ale ma duże samozaparcie, kocurek mój, i nie przestaje ćwiczyć.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon lip 27, 2015 20:48 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Pamiętam, jak odwiedziłam Kraków po bardzo długiej przerwie. Doszłam do Floriańskiej i zwątplilam. Była zima, popołudnie, ale już ciemno i nagle jasno oświetlone witryny rzędu sklepów jubilerskich jak w jakimś kurorcie, a nie pamiętanym z nastroju Krakowie. Potem przywykłam i kocham dalej :mrgreen:
Ale dobrze, ze Kazimierz się obronił.
Twoje kociaki takie wrażliwe istotki? Podpowiesz, gdzie szukać zdjęć tych pięknotek?

Arcana

 
Posty: 5732
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 5 >>

Post » Pon lip 27, 2015 20:52 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Jasne. :D
Na 53 i 54 stronie. :mrgreen:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pon lip 27, 2015 22:06 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

To prawda .Jego puchatość Gustawcio nie odstepował mnie na krok.Musiałam pachniec swoimi kotami bo zwijał sie w precelka wokól moich sandałów.Chyba pozytywnie pachniałam bo kot patrzył mi sie miłościwie w oczy .Po chwili dołączył Orbiś .Jednym słowem powitał mnie ogrom mięciutkiej ,puchatej czułości. Widziałam też po raz pierwszy panienkę Florencję -jest pięknością absolutną

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Wto lip 28, 2015 9:41 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Piękne puchatki. Dziewczynka subtelna, a chłopaki dostojne. Czy którys jest grubaskiem, czy puchatość pogrubia?
Nie lubie tylko, gdy pies lub kot wygląda jak zrobiony z waty lub pies jest ostrzyżony/ ufryzowany na dziwadło :mrgreen:

Arcana

 
Posty: 5732
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 5 >>

Post » Wto lip 28, 2015 14:05 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Hej Lilianaj :)

Śmiem twierdzić, że puchatość pogrubia :D Tylko dziwne, że weci tego nie wiedzieli, kiedy przychodziłam z Maciusiem, a oni mówili o diecie dla niego :D Cóż, nie wiedzieli go wykąpanego z mokrym i oklapniętym futrem - od razu pół kota było :D :ryk:
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Wto lip 28, 2015 20:50 Re: Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Dodałam zdję

Dobry wieczór!
Ragdolle należą do kotów osiągających zdecydowanie duże rozmiary. Długo rosną i późno dojrzewają. No i są puchate. Moim największym szczęściem jest Gustawek: Zosia mówi, że on jest ciężki, jak owieczka i stęka, jak go bierze na ręce. Gustawcio jest tez najstarszy, ale mam wrażenie, że nadal się rozwija. Ma co prawda mięciutką poduszeczkę na brzuszku i z pewnością waży z siedem kilo, ale dojrzałe kocury potrafią osiągnąć ciężar do dwunastu kilogramów, więc siedem nie jest absolutnie tragedią. To jest taki mój ukochany miś. Rozpuszczam się, jak czule zagląda mi w oczy, a robi to często.
Kolejne moje największe szczęście to Orbiś, który nota bene był większy od Gustawa, ale rozchorował się z powodu stresu przy dokoceniu i sporo schudł. No i przez nieuwagę skróciłam mu sierść na pleckach. Uczesałam go nowiutkim grzebieniem do kołtunów i okazało się, że ten wynalazek ma funkcję strzyżenia. Więc Orbiś wydaje się mniejszy, bo jest mniej napuszony. To jest kotek o niezwykle wrażliwym serduszku. Weterynarze wychwalają jego charakter, bo jest niezwykle cierpliwy.
Florcia to jeszcze dziecko. Ma dopiero pół roku i ważny prawie trzy i pół kilograma. Jej mamcia to pięciokilowa kotka, więc podejrzewam, że moja gwiazdka będzie podobnej wielkości. Florunia to bardzo zdecydowana osóbka. Trzyma krótko kocurki, ale to właśnie ona rozdaje wszystkim najwięcej buziaków. Jest słodka.
Co do kotów wyglądających, jak zrobione z waty, to nie wiem, czy lubię, czy nie, ponieważ żadnego takiego nie znam. Nie oceniam kotów po wyglądzie. Kot, to kot, niezależnie od tego, jak wygląda. Jest tak ogromna rozmaitość rodzajów kocich futerek, wybarwień, ras, że każdy może znaleźć sobie takiego kota, który go zachwyci. Koty zresztą mają w sobie coś takiego, co chwyta za serce, niezależnie od kociej urody. Przecież sfinksy są gołe, jak święty turecki, a mają całe zastępy wielbicieli. Każdy urodził się tym, kim się urodził i już. Koty nie zdają sobie sprawy z rodowodów, wystarczy im świadomość, że mają matkę i ojca, oraz rodzeństwo, a potem swoich ludzi. Żaden kot nie jest zabaweczką i nigdy nie powinien być w ten sposób traktowany. Gustaw, Orbis i Florcia są członkami mojej rodziny i opiekuję się nimi najlepiej, jak umiem. Niczego im nie żałuję. Dla mnie są najukochańsze, najpiękniejsze, najmilsze, bo moje.
Wiem, że wiele osób na miau jest przeciwna kupowaniu, dawaniu domu lub tym bardziej hodowli kotów rasowych, bo one zajmują jakoby miejsce tym najbiedniejszym z biednych.
Cóż, trafiłam na ragdolle dość przypadkowo, w trudnym momencie mojego życia. Okazało się, że pasujemy do siebie idealnie. Jesteśmy tak samo naiwni i dobroduszni. Nigdy nie spodziewamy się po nikim niczego złego i ufamy ludziom. Kiedyś słyszałam żart, że właściciele psów i ich psy upodabniają się do siebie. Z kotami jest podobnie. Co prawda nie stanę się w ich towarzystwie puchatą pięknością, ale doskonale je rozumiem. To rasa stworzona dla mnie. A hodowla? Czy zawsze należy tłumaczyć się z marzeń? Jak nie będę realizować swoich marzeń, to mój czas przeminie, umrę i mnie ominie to, czego pragnę. Działam zupełnie legalnie, zgodnie z zasadami.
A najbiedniejszym z biednych pomagam, jak mogę. Nie tylko ludziom, ale także zwierzętom.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości