Gdy 2 lata temu przyjmowałam się do pracy mowa była taka że :
1. pensja zasadnicza,
2. premia za nie chorowalność,
3. premia za wyrobienie planu.
Pierwszy dzień wolny za nadgodziny {a pracowałam od sierpnia} dostałam 8 listopada na sterylkę Poli - dlatego pamiętam a drugi w ubiegłym roku w marcu.
Ponieważ jakiś czas borykaliśmy się z brakiem personelu to kilka mieś. płacili nam za nadgodziny a resztę miesięcy nie. W tej chwili nie wiadomo ile kto ma tych nadgodzin uzbierane przez lata.Planu nie wyrabiamy od zaszłego roku od stycznia.
W maju zeszłego roku udało mi się wziąć zaległy urlop za 2011 rok i 3 dni z nowego. Obecnie mam 23 dni ubiegłorocznego urlopu i brak perspektyw na jego wybranie nie mówiąc o godz. nadliczbowych.Chore jest to wszystko
Pod tym względem praca u prywaciarza jest lepsza bo płacą za godz. i ile godz. jestem za tyle mam zapłacone a nie jak tu ile godz. bym nie pracowała to i tak mam wielkie g....o!
