Już po wizycie, i mam ostawić wyciąganie gruszką jak i Fridą którą dopiero co zakupiłam, 30zł.
Ma takie duże nadżery, że i koło noska i nowe pojawiły się pod językiem.
Pani doktor też wyczuła jakąś zmianę przy gardziołku i to jest do obserwacji.
Zapytała się też kiedy jasiu wybiera się do Warszawy do pana doktora Jagielskiego, a ja nie wiem, a okazuje się to już pilne bo stan się pogarsza i te nadżerki nie wyglądają dobrze. Temperatura znowu 36 stopni, takie wahadełko.

(już dogrzewany)
Dostał dalej antybiotyk ale w tabletkach, bo ostatnio po zastrzyku było z nim kiepsko.
Wszystko inne mam dawać bez zmian, a nosek tylko okładać ciepłą wodą bez ingerencji w środek, a ja nie mam pojęcia jak on sobie poradzi bez wyciągania glutków, chociaż dzisiaj już mu nie mogłam tego robić bo go widać boli, a rano jak myłam mu nosek, delikatnie, to trąciłam strupek pod noskiem a był już tak ładnie zagojony.
To już ostatni dzwonek aby ktoś z Warszawy pomógł Jasinkowi, ja niestety mogę go dowieźć tylko do Łodzi.
Ja wiem, że to kłopot, ale proszę o odrobinę serca dla tego biednego kotka, teraz już liczy się czas, którego niedługo Jasiu może już nie mieć.
Należałoby umówić wizytę na Białobrzeskiej u doktora Jagielskiego, przyjechać po niego do Łodzi i potem odwieźć do Łodzi, chyba że leczenie wymagałoby pozostania kilka dni.
Ja oczywiście zapłacę za wszystko byle tylko dostał szansę.