Jesteśmy już w domu, chłopaki w dobrej formie, ale oczywiście ledwo stali na nogach z głodu. To, że suchy Orijen aż wysypywał się z miski to nic, w końcu co saszetka to saszetka. Zjedli, Mokate obrażony zakopał walizę, potem ją obsyczał, jako winnego zniknięcia pańci na tak długo. Bąbel powitał mnie ze średnim entuzjazmem, dopiero po kilku godzinach przyszedł na kolana. No tak, tragedią byłoby zniknięcie kota, ale pani to przecież nic specjalnego. Przychodzili karmić? Przychodzili. Kuwetę sprzątali? Sprzątali. No to o co chodzi? Nikt nie jest niezastąpiony
Moki za to nie spuszcza mnie z oka, łazi jak cień, pilnuje. Dobrze, że choć jeden za mną tęsknił
Spędziłyśmy z Młodą cudowny czas w gościnie u alab108, jej TŻ i zwierzyńca. To, że Ala jest wspaniała to wiadomo nie od dziś, ale ma cudowną rodzinę - męża i córę, no i super zwierzaki. Psy są prawdziwie obronne - Zora spała ze mną pod kołderką (na codzień pilnuje domu, ale wyczuła, że tęsknię za Mokatkiem i to tylko dlatego

), Nika - olbrzym o gołębim sercu pomogłaby pewnie złodziejowi spakować dobytek, zwłaszcza gdyby przez chwilę porzucał jej piłeczkę

Ogólnie pies-przyjaciel, nie odstępowała dziecka na krok.


Gaja jest sprytniejsza jak ładniejsza, niby taki biedny pers, którego trzeba karmić łyżeczką, ale jak zrobiłam sałatkę z tuńczyka to i na stół wlazła i sama z miski jadła

Tiara miała być niedotykalska, płochliwa i w ogóle, no i rzeczywiście pierwszego dnia na nasz widok zwiała z domu, ale drugiego już dawała się głaskać a trzeciego brzuch wywalała i spała z Laną, więc nie potwierdzam

Tiara jest moją ulubienicą

