» Śro lip 31, 2013 13:12
Re: Czesiaczkowy team
Bożenko, pamiętaj że dla kota liczy się jakość, nie długość życia. Jeśli mają dobre to swoje kocie życie, to jest to najważniejsze.
I nie możesz tracić nadziei w to co robisz dla białaczkowych. Może w takim przypadku trzeba przewartościować to czego się oczekuje od swoich starań. Nie uleczysz kota. O tym trzeba pamiętać, bo tak jest łatwiej. Celem samym w sobie powinno być to, żeby kot miał dobre życie. Nie wygra się z tą chorobą. Niestety, ale pogodzenie się z tą świadomością to połowa sukcesu do tego, żeby zachować własne zdrowie psychiczne w dobrym stanie. Zadręczanie się nikomu nie pomoże, choremu kotu z pewnością nie.
A więc w sensie robienia czegoś dla białaczkowych powinno być dawanie im dobrego, spokojnego życia.
Trzeba się cieszyć dniem codziennym, nie walczyć za wszelką cenę z czymś co jest z góry skazane na porażkę. A gdy nadejdzie ta chwila pozwolić kotu odejść z godnością. Nie można traktować odejścia białaczkowego kota jako swojej porażki w walce z tą chorobą.
Bożenko, każdy inaczej podchodzi do życia. Każdy ma tam swoją filozofię, większą lub mniejszą emocjonalność. Ale pogodzenie się z rzeczami, na które nie mamy wpływu dużo ułatwia. Pomyśl o sobie i swoich najbliższych. Czasem trzeba wrzucić luz, niech się samo toczy. Rozejrzeć się wokół i stwierdzić, że jest pięknie. Poszukać jakiejś harmonii w tej kolei rzeczy. Wtedy wszystko jest prostsze.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop