Cześć kochane
Dziekuję za wszystkie dobre słowa
Ja się kompletnie rozchorowałam, temperatura, antybiotyk i tak zupełnie nie miałam sił usiąść do kompa. Niby jest lepiej, ale nie jest dobrze, długo mnie trzyma i taka ciągle kiepska jestem.
Mąż w domku, czuje się dobrze, ma pozapisywane leki, musi mierzyć ciśnienie. No i dietkę musimy zmienić ze względu na cholesterol za wysoki.
To był taki maleńki wylewik czy jak to napisać na szczęście mały, taki powiedziałabym ostrzegawczy bez widocznych konsekrencji. A czuł się dobrze już następnego dnia po zdarzeniu i niby nic mu już nie było no ale badania musieli porobić. Tak nie bardzo wiem, jak przeciwdziałać. Stresu wyeliminować się za bardzo nie da.

No a nerwy, wiadomo mogą być przyczyną wielu, wielu rzeczy.
Kotuszki zaniedbane biegają, na szczęście choć nie głodne. Lubimy kaszkę na mleku, z sokiem

Któryś mi wyżera jak stygnie, tylko nie wiem który, jakoś nie mogę złapać na gorącym uczynku
