Rudi i Pysia III :)

Niedzielne dolce far niente.
Brak słów :1luvu:

Widzę, ze nie tylko u nas koty mają nakolankowy nastrój. Mnie już tyłek drętwieje...

nie schrupaliśmy, ale trzymamy i ciągle próbujemy :mrgreen:

Pozdrawiamy:)

Uroczyście oświadczam, ze to jest ŚCIEMA.
Podobno nie mozesz mieć 3 kota - no jak kurak nie, jak masz jeszcze SPORY kawałek wolnego łóżka.?!

Help...

Wyszłam sobie dzisiaj rano ze Smokiem na spacer i zostałam zaatakowana, a właściwie Smok został zaatakowany miłością przez około 5 tygodniową kicię samotnie wędrującą po chodniku.

Gówniara nie bała się wcale i po prostu podeszła z zadartym ogonkiem do psa, potem do mnie, wyraźnie szukając pomocy. Mamy żadnej w pobliżu nie było, kicia całkiem samotna. No kurde - przecież nie zostawię jej na chodniku, bo jak podejdzie do innego psa, mniej przyjaźnie nastawionego do kotów, to ją zeżre :roll:

Warunków na tymczasowanie nie mam, zwłaszcza takiego malucha, bo mi brat wyciął w drzwiach łazienki otwór wentylacyjny na dole, przez który mała potrafi się wydostać.

Lena, bo takie imię nadała jej Zuzia została na razie zabrana do weta, odrobaczona wstępnie i wypryskana środkiem na pchły, bo aż się na niej roiło, i obecnie zamieszkuje transpotrerek. Oczka są o dziwo zdrowe i kicia czuje się chyba świetnie. Niestety absolutnie nie może u mnie zostać, ponieważ Smok jest jeszcze wariatem małym i na pewno zrobi jej niechcący krzywdę - to 13kg rozbrykanego szczeniaka przeciwko 0,5 kg Lenki - też brykającej

Nie mam możliwości izolowania zwierząt, a transporterek to trochę jak karcer. Jeśli ktoś chciałby wziąć, albo choć potymczasować takie cudo, to baaaardzo bym był wdzięczna.
A oto Lena

pomponmama pisze:Help...

Wyszłam sobie dzisiaj rano ze Smokiem na spacer i zostałam zaatakowana, a właściwie Smok został zaatakowany miłością przez około 5 tygodniową kicię samotnie wędrującą po chodniku.
Gówniara nie bała się wcale i po prostu podeszła z zadartym ogonkiem do psa, potem do mnie, wyraźnie szukając pomocy. Mamy żadnej w pobliżu nie było, kicia całkiem samotna. No kurde - przecież nie zostawię jej na chodniku, bo jak podejdzie do innego psa, mniej przyjaźnie nastawionego do kotów, to ją zeżre Warunków na tymczasowanie nie mam, zwłaszcza takiego malucha, bo mi brat wyciął w drzwiach łazienki otwór wentylacyjny na dole, przez który mała potrafi się wydostać. Lena, bo takie imię nadała jej Zuzia została na razie zabrana do weta, odrobaczona wstępnie i wypryskana środkiem na pchły, bo aż się na niej roiło, i obecnie zamieszkuje transpotrerek. Oczka są o dziwo zdrowe i kicia czuje się chyba świetnie. Niestety absolutnie nie może u mnie zostać, ponieważ Smok jest jeszcze wariatem małym i na pewno zrobi jej niechcący krzywdę - to 13kg rozbrykanego szczeniaka przeciwko 0,5 kg Lenki - też brykającej Nie mam możliwości izolowania zwierząt, a transporterek to trochę jak karcer. Jeśli ktoś chciałby wziąć, albo choć potymczasować takie cudo, to baaaardzo bym był wdzięczna.
A oto Lena

O ooo jakie słodzio !Przesliczna! :1luvu:

Mam nadzieje ze szybko znajdzie nowy domek . :ok:

Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale znalazłam! Właśnie w tej chwili Lenka z nową mamusią pojechały do domu. Wzięła ją chrzestna matka mojego strasznego dziecka :mrgreen:

Domek bardzo dobry, najlepszy, choć wychodzący, ale kociodoświadczony. Niedawno odszedł staruszek Franek w tym domku. Lena bedzie mieszkała z suka owczarka, którą Agnieszka 4 lata temu uratowała ze schroniska w Zgierzu - piesa była umierająca, ale ją odratowała. :mrgreen:

Jestem spokojna o los Leny :1luvu:

pomponmama pisze:Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale znalazłam! Właśnie w tej chwili Lenka z nową mamusią pojechały do domu. Wzięła ją chrzestna matka mojego strasznego dziecka Domek bardzo dobry, najlepszy, choć wychodzący, ale kociodoświadczony. Niedawno odszedł staruszek Franek w tym domku. Lena bedzie mieszkała z suka owczarka, którą Agnieszka 4 lata temu uratowała ze schroniska w Zgierzu - piesa była umierająca, ale ją odratowała. Jestem spokojna o los Leny

Gratulacje
Życzymy powodzenia Lence na nowej drodze życia.

Mój Tatuś mawiał w takich wypadkach, że Bozia czuwa nad wariatami :mrgreen:

Bardzo się cieszę PąpąOlu, że wszystko tak bezszmerowo się skończyło :piwa:

Ho ho ho

Ale akcja błyskawiczna

No szacun.... :ok:

Neigh....a gdzie ty widzisz wolne miejsce

Chyba, że masz na myśli moje :roll:

No cóż

Że ja jestem niespełna rozumu, to wiadomo nie od dzisiaj. Ale nie mogłam zostawić tego maleństwa na pastwę psów. No nie mogłam i już. Chociaż przyznaję, że skóra mi się pomarszczyła na zadzie jak sobie uświadomiłam (już w domu) czym to grozi. Na szczęście się udało

Więcej szczęścia, niż rozumu. Jak jutro pójdę z psem na spacer, to będę szła z zamkniętymi oczami. Najwyżej wlezę w jakiś słup... :roll:

spacery z psami to są niebezpieczne. wyjście z reksem skończyło się przyniesieniem przeze mnie 2 kilkudniowych smarków :roll:

No, ryzykowne :wink:

Ale, agul-lo, co byś bez nich robiła?

nie wiem. ale po śmierci reksa to bym bez nich zwariowała.rysiek ma ostatnio zabawe nową. kładzie mi się na kolanach jak siedzę przy kompie i jak za dużo piszę to kopie mnie w brzuch tylnymi łapkami

to średnio fajne :roll:

Rudi i Pysia III :)

Kto przegląda forum