Takie łypanie

Tak sobie myślę, że dzięki temu niezłomnemu szylkreciemu charakterowi Ala przetrwała te 6 tygodni (czy nawet więcej, bo tak naprawdę nie wiemy kiedy się wymknęła z domu i jak długo była poza nim) w zupełnie obcym sobie środowsku i miejscu. Przecież to kotka niewychodząca od małego (teraz ma 7 lat), zawsze przebywająca tylko w domu. A jednak umiała sobie poradzić na zewnątrz, zdobyć jakoś jedzenie i znaleźć schronienie, wędrować, pokonywać przeszkody w postaci ruchliwych, szerokich ulic, unikać niebezpieczeństw. Przeszła przez tą niezwykłą przygodę bez większego uszczerbku na zdrowiu. Podjęła jakąś decyzję i realizowała to, co postanowiła. Nie spanikowała, nie poddała się. Tylko prawdziwemu twardzielowi mogło się to udać

Przy odrobinie szczęścia dodatkowo
I jeszcze tak sobie myślę, że jest jednak sporo dobrych ludzi, kochających zwierzęta. Tylko szkoda, że tak na co dzień ich nie widać...bo oni są gdzieś, w jakimś umownym podziemiu. Bo przecież Ala skądś miała pomoc, znajdowała jedzenie, które ktoś gdzieś wystawiał dla takich tułających się wędrowców. Czyjeś oczy ją widziały, w końcu wypatrzyła ją Pani, która do mnie zadzwoniła.
A takich telefonów miałam dużo - sporo ludzi zupełnie bezinteresownie chce pomóc komuś, kto szuka zaginionego zwierzaka. Niektórzy dzwonili po kilka razy, bo się wciąż rozglądali. Ostatnie telefony miałam jeszcze w tamtym tygodniu, bo ktoś widział jakiegoś kotka w tamtych okolicach. Nawet się zdziwiłam, że jeszcze ogłoszenia wiszą - ale okazuje się, że nie, ogłoszeń już nie ma, tylko ten ktoś zapisał sobie mój numer, żeby zawsze mieć pod ręką
Pamiętajmy wszyscy o zbłąkanych wędrowcach, zawsze, jednak może teraz zwłaszcza, przy okazji nadchodzących świąt
