Wrócę do kuwetkowania- wczoraj wieczorem jak codziennie przenosiłam kuwetę na noc do kanciapy. Nie wiadomo skąd pojawił się Rysiek i jeszcze nie zdążyłam postawić na podłodze kuwety, a ten koofniasz już stawał na tylne łapki i przednimi zaczepiał za bandę. Tylko dotknęła podłogi ten oczywiście władował się do środka i się wysiurał (nie była jeszcze wsunięta pod półkę)- a co za tym idzie Asia musiała czekać i patrzeć jak kotek z błogą minką się załatwia. Tylko wyrzuciłam kulkę- ten znowu się pojawił i wlazł do kuwety... 10 min. się ustawiał i w końcu postawił qpala... Czasem mam wrażenie, że on tak złośliwie zawsze włazi jak sprzątam mu kibelek. I jeszcze muszę patrzeć









