Z mią i Cookiem przywitał się normalnie i przyjaźń kwitnie. Cookie zadowolony, że wreszcie ma kumpla odpowiednich gabarytów do zapasów. a za Mią Bisou oczywiście biega śpeiwając - i robiąc to samo, co Konan
Bisou chłopców atakował tak agresywnie. Marysia pogonił z góry na dół drąc się po drodze - wyglądał oczywiście jak wielka wiewiórka-mutant, z grzebieniem na grzbiecie i szczotką do butelek zamiast ogona. Maryś wcisnął się pod kaloryfer, a Bisou nie odpuszczał, prychał na niego, atakował łapą i pilnował, nie pozwalając wyjść. To samo zrobił później z Rysiem, który - biedactwo - posikał się ze strachu.
Ale teraz ze strony Bisou jest lepiej, może odrobinę wyluzował... Jest zaciekawiony i goni, ale już bez agresywnych dźwięków i przebrania jeżozwierza. Potrafi też spokojnie jeść w pobliżu, a na drapaku zaczepiał bez agresji. W sumie teraz goni je tak samo jak Mię, zabawowo - tylko chłopaki tak się boją, że na sam jego widok chowają się po kątach albo właśnie prychają i są gotowe atakować ze strachu
Myślicie, że im przejdzie?
i cudne koty. Zabawnie opisałaś zachowanie Całuska. Widocznie przeżył wszystkie te zmiany, a rudaski faktycznie mogły troche zmienić zapach na bardziej kocurowaty i się wkurzył, albo po prostu na nich odreagował stres, który przeszedł. A jak stosunki Całuska z Twoim TŻetem?
