Później wstawię zajefajne fotki Lizaka.
No to z Meonikiem jest tak: byliśmy w środę u
pani dr Garncarz (żony dra Garncarza), która jest równie dobrym kardiologiem, jak dr Niziołek, z tym, że przyjmuje bliziutko nas, na SGGW (dr Niziołek w Marysinie...). Ze względu na upał bałam się jechać z Meonikiem taki kawał drogi komunikacją miejską, a na taxi po prostu mnie już nie stać. Moja wetka powiedziała, że pani dr Garncarz jest równie dobra, więc jeśli się boję jechać tak daleko, to spoko mogę iść do niej. Podczas badania Meonik był bardzo spokojny, trochę nam ziajał, a badanie (echo) trwało około pół godziny. Wynik jest taki: serduszko w porządku, zgodnie z wiekiem, nie widać kardiomiopatii, Fortekor nie jest wykluczony, ale też nie jest konieczny. Pani dr obejrzała RTG z "gulą" w krtani i bez "guli" - rzeczywiście zniknęła. Płynu w okolicy serca nie ma. W tej sytuacji idziemy w kierunku astmy, choć nawrotu "guli" w krtani musimy pilnować. Ja powtórne zdjęcie RTG krtani zrobiłam na własną rękę i na dobrą sprawę nie wiem, kiedy "gula" zniknęła - czy po antybiotyku (6 tygodni), czy po sterydach. Pytałam dr Garncarz jak jest z astmą, bo Meonik charczy gdzieś bardziej w okolicy gardła, a nie klatki piersiowej - ale koty z astmą rónież tak charczą przy astmie. Mam zrobić dobre RTG płuc, pokazać pani dr i chyba będziemy uderzać do dra Niziołka, który jest najlepszy w sprawach astmy - Beatko - bardzo dziękuję!!!!! Masz rację!
Hugcio miał kilka dni
przerzygane - gubi futro na potęgę, miał zapodany 2 razy dziennie Bezo-pet i się uspokoiło. Ale już się zaczynałam bać, że to coś innego. Lizio jest głupiutkim i bardzo kochanym kotkiem - musiałam go bardzo pilnować przy okazji remontu pokoju mojej córki, bo ciągle ogromnie ciekawy właził, a gdy go nie upilnowałam - musiałam mu zmywać łapki na mokro. Pokój już jest z gładzią, odmalowany, odmyty, rolety powiesiłam - teraz już Lizak może udeptywać swojego wielkiego, pluszowego psa. A zostały nam jeszcze panele do zrobienia.
Ostatnio Lizak śpi razem ze mną i Meonikiem, robi nam się trochę ciasno. Dziś rano nie dawał mi się w ogóle umalować - wszystko mi ruszał, chciał się bawić fluidem, na koniec zwiewając wdepnął tylną łapką do popielniczki

(dobrze, że nie było w niej papierosa lub gorącego popiołu), ale on już tak ma. Przy wujku Buborze tylną łapkę włożył do cukierniczki - jak wycelował....???? Lizio ma "zero" myślenia, że coś się może stać, że gdzieś nie wolno wskoczyć...
Umysłowo: Wielbłądziowy Piopluś????

Fizycznie: klon Dorocinego Mru...

Razem mieszanka wybuchowa!
