Coś cicho u nas...
Ostatnio wszystkie koty były na badaniach krwi i są okazami zdrowia

Marcelek tylko dostał reprymendę, że nie można u niego wyczuć żeberek... No ale doszliśmy do wniosku że jest MCO, trochę ukrywającym tożsamość... Prawie 8 kg kota.
Loniusia, moja królewienka, bardzo dosadnie powiedziała Cioci Dominice, co sądzi o pobieraniu krwi. Prosto w nos jej powiedziała, po czym obrażona obburczała cały pokój.
Puciek poskakał na stole, pozwiedzał zakamarki, koniecznie chciał wyjść z gabinetu, ale krew oddał bez problemu. Dziwi mnie niezmiennie to, jak szybko płynie czas. Za tydzień z hakiem mój najmłodszy kot będzie miał 3 lata.........
Pugiś bawi się z Feliśką non-stop. Mała uczy się zachowania od dużych kotów - przychodzi się witać jak wracamy z pracy, zajmuje najlepsze kawałki kołderki, wchodzi (próbuje) na talerz jak jemy kolację. Dodatkowo przynosi w pyszczku zabawki, paca je i stęka prawie bez przerw. Słodka jest strasznie.
Zima za oknem, a mazurków i sikor prawie nie ma. Smutno mi, bo sąsiad zlikwidował karmnik. Za rok i u nas nie będzie karmnika, bo nie sądzę, żeby nowy właściciel chciał ustawiać karmnik...
Ja tymczasem się trochę posypałam. Proszę o trochę kciuków, ciepłych myśli... żeby było lepiej
