Szura wstawię, tylko muszę jej zrobić, bo ostatnie jakie jej robiłam, to bardzo źle się czuła, a ja takimi nie lubię "się chwalić".
Póki co wygląda nieciekawie - jak "psu z gardła". Karmienie jej przypomina karmienie małego dziecka. I tak wczoraj przy kolacji osiągnęłyśmy sukces - utytłane byłyśmy obie, za to kuchnia już nie (przedwczoraj nawet kuchnia była w kocim żarciu)

. Wcisnęłam w nią 3/4 gerberka z indykiem - zbytnio się nie broniła i ładnie łykała. Potem jej śliniaczek wyczesałam, coby resztek na później jej nie zostawiać

Nawet ogon wyczesałam - tylko krzywo patrzyła. A przedwczoraj tak miała wszystkiego dosyć, że jak ją po kolacji wyczesywałam to łapki podnosiłam przednie, tylne - jak kończyny lalki, bezładne, aż się wystraszyłam, że nie zyje (bo leżała na boku z zamkniętymi oczyma)
Najważniesze, że powoli dochodzi do siebie (wczoraj któryś z kotów usłyszał od niej parę syków prawdy

)