bondżiorno ewrybady
Benzynka oswojona jak cholera

a tak ich prosiłam: nie miziać kotki. Ale jak sie okazało, trzeba było tam cekaem ustawić. Baby przez całą zmianę w ogóle nie zajmowały się pracą na stacji, tylko siedziały u Benzynki i jej dogadzały. W efekcie koteczka zrobiła się łagodna i miziasta, ale po powitaniach na wolności zaraz pobiegła do kolegów. Ona na tej stacji jest naprawdę bezpieczna. Wszystkie żyjące tam koty mają bezpieczne schronienie ogrodzone siatką, a na jedzenie przychodzą do pracowników stacji, którzy karmią koty regularnie. I to prawdziwym kocim jedzeniem w puszkach. Zostawiłam swoją drugą wizytówkę, jakby zauważyli coś niepokojącego u któregokolwiek. Skoro jest takie prokocie miejsce, to trzeba ich wesprzeć.
Dzisiaj rano byłam z Milusią u Pani Doktor. Cały czas - jak pisałam - koteczka jest osowiała. Na pewno nie czuje bólu, ale też przestała łazić po mieszkaniu i zrzędzić, tylko cały czas leży. Pani Doktor zbadała, osłuchała, wymacała i brzuszek i kręgosłup. I postawiła diagnozę: nic jej nie jest, mam się przestać czepiać Milusi i dać jej święty spokój. Ona ze względu na swój kręgosłup w takie pogody będzie zawsze reagować. Dokładnie tak jak człowiek. Jak ciśnienie atmosferyczne się uspokoi, przyjdą suche, ciepłe dni, Milusia wróci do dawnej formy.
Gorzej z Koralkiem, z którym jadę po południu. Zapalenie dziąseł znowu daje znać o sobie na tyle, że Koralik coraz mniej je. Właśnie dlatego planowaną na popołudnie wizytę z Miluśką odbyłam teraz rano (spóźniając się do roboty półtorej godziny

), żeby po południu zabrać Koralka. Po tym, jak Zosia roztrzaskała kontenerek, nie mam możliwości zabrać jednocześnie dwóch kotów.
W sprawie Koralika Pani Doktor wygłosiła podejrzenie gorsze. Mianowicie, nie nie jest wykluczona konieczność usunięcia Koralikowi zębów. Bo to zapalenie dziąseł jest jakieś tam i może się nie wyleczyć. Wetka tłumacząc mi zjawisko wspomniała coś o ludzkiej paradontozie. No to będę miała szerbatego drugiego kotka

Muszę się zgłosić do marcjannakp, bo ona doświadczenia w żywieniu takiego kotka ma. Mam nadzieję, że podzieli się swoją wiedzą.
W takich chwilach błogosławię moment, w którym trafiłam na forum. Oprócz oczywiście przemiłych znajomości z Zołzuniami
Poza tym u nas wszystko ok. Żyjemy, przytulamy sie, biegamy, owijamy się w firanki, bo przecież bez zabawy z firanką byłoby nudno
Netu w dalszym ciągu nie mam, w dodatku dzisiaj muszę biec do wetki z Koralem, więc po wtyczkę nie pojadę. Ale już jutro spróbuję. Co oznacza, że jest szansa na moją obecność w necie jutro wieczorem.
Ale bardzo Wam dziękuję, że odwiedzacie wątek i że tu jesteście.
Życzę Wam miłego dnia.