Anna2016 pisze:Miau dziękuję Ciociu Gosiagosia, Lukas2014, pibon, Ciociu Jolu..... U nas od rana śnieżyca brrr, mokry śnieg i wiatr, zjadłam rano śniadanko z lekarstwem jako-tako, piłam śmietankę lekko zamarzniętą - świeżej i ciepłej nie chciałam Jakiś tłusty czarny kot wyskoczył z....altanki, duża się zdererwowała, teraz tam pachnie intruzem i tam nie wchodzę ; inny buro-bialy szedl przy plocie ogródka, wygoniłam go, potem razem wróciłyśmy z dużą do ogródka. Miaumiziam moich kochanych kocich Przyjaciół, i Lukaska i Sabcię i Kubulka i Foresta i kotki Cioci pibon i wszystkich przyjaciół i zdrowia i dobrego dnia życzę Łaciatka
U Was śnieżyca a u nas piękna wiosna, na termometrze było nawet 20 stopni Podesłać Wam słoneczka?
To jeszcze z okazji Dnia Mężczyzn Granada (i aria z kwiatkiem z Carmen) w wykonaniu mojego ulubionego Mężczyzny, czyli Placido Domingo , tu jeszcze bardzo młodego (1970 r., czyli Placido miał 29 lat):
jolabuk5 pisze:To jeszcze z okazji Dnia Mężczyzn Granada (i aria z kwiatkiem z Carmen) w wykonaniu mojego ulubionego Mężczyzny, czyli Placido Domingo , tu jeszcze bardzo młodego (1970 r., czyli Placido miał 29 lat):
Niesamowity głos Pozdrawiamy piątkowo
Tu jesteśmy http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=152188 Człowiek szczęśliwy to nie ten, który wszystko ma, ale ten, który cieszy się wszystkim, co ma. Gabi 14.07.2016 (*), Duffy 06.04.2009 - 02.11.2020 (*)
jolabuk5 pisze:To jeszcze z okazji Dnia Mężczyzn Granada (i aria z kwiatkiem z Carmen) w wykonaniu mojego ulubionego Mężczyzny, czyli Placido Domingo , tu jeszcze bardzo młodego (1970 r., czyli Placido miał 29 lat):
KĄCIK MUZYCZNY Ostatnio zajmowałam Waszą uwagę Wagnerem, który opery - moim zdaniem - nie czuł. Dziś czas na operę, będącą świetnym dramatem - Toskę Pucciniego. Streszczenie Toski było już prezentowane w Kąciku (tu początek viewtopic.php?f=8&t=190784&p=12345945&hilit=Scarpia#p12345945 ). Teraz chciałabym zająć się bardziej szczegółowo charakterami Florii i Maria, a posłużę się przy tym tekstem artykułu, który napisałam w 2002 r. do naszego klubowego biuletynu. Artykuł nosi tytuł Mister Tosca? http://trubadur.pl/archiwum-trubadura/b ... ster-tosca Mario Cavaradossi, jeden ze znaczących bohaterów operowego świata, bywa czasami postrzegany jako swoisty ozdobny dodatek do wspaniałej, niezwykle wyrazistej i dramatycznej postaci Toski. Dlaczego? Cóż, powód jest chyba jeden – w 2. połowie XX wieku w piękną Florię wcielały się na scenie artystki tej miary co Maria Callas czy Magda Olivero – i to one zawładnęły wyobraźnią melomanów, odsuwając nieco w cień Maria, choć w tej roli partnerowali im najwybitniejsi ówcześni tenorzy. Tymczasem Mario w żadnym wypadku nie jest tylko pięknym chłopcem, artystą przypadkiem pochwyconym i zmiażdżonym przez bieg historycznych zdarzeń. Nie jest „panem Toscą”, bladym cieniem silnej osobowości swej partnerki. To, że Tosca w rozpaczy zdobywa się na odważny czyn zabicia Scarpii nie znaczy, że Cavaradossi jest słaby. Przeciwnie, to on – artysta, arystokrata, intelektualista przepojony liberalnymi, wolteriańskimi ideami – jest głęboko zaangażowany w politykę i żyje w ciągłym zagrożeniu. Tymczasem Tosca jest w istocie prostą dziewczyną o pięknym głosie, która przeobraziła się w olśniewającą damę, kapryśną diwę, ale nie dorównuje Cavaradossiemu intelektualnie. Mario musi jej pobłażać, ustępować i czasami traktuje ją jak dziecko, z jej chorobliwą zazdrością i nierzeczywistym światem sztuki, w którym żyje. Tosca śpiewa com’ e bello il mio Mario, ale ta fraza może być myląca, gdy rozpatrujemy wzajemne relacje między Cavaradossim i Toscą. Zwłaszcza że partia Toski (której młode soprany po prostu NIE MOGĄ wykonywać) jest zwykle odtwarzana przez dojrzałe śpiewaczki, zachowujące się na scenie w sposób bardzo dominujący i chwilami sprawiające wrażenie, że zaraz dadzą Cavaradossiemu klapsa. Ten długi cytat pochodzi z książki Heleny Matheopoulos Plácido Domingo – My Operatic Roles, poświęconej w całości rozważaniom hiszpańskiego tenora na temat postaci, które kreował na scenie. Charakter Cavaradossiego – mówi dalej Domingo – wydawał mi się od początku tak jasno zarysowany, że nie zmieniałem zasadniczej interpretacji, by dostosować się do różnych partnerek (...). Jednak używałem odmiennego sposobu gry, zależnie od tego, z jaką Toscą miałem do czynienia. Jeśli zachowywała się bardzo władczo i apodyktycznie, musiałem stawać się twardszy i jeszcze bardziej niż ona stanowczy. Gdy była zalotna i przymilna, mogłem reagować łagodniej, bardziej miękko i nawet trochę się bawić, pokazując absurdalność jej nieuzasadnionej zazdrości, a jednocześnie cieszyć się tą dziecinną zazdrością cudownej kobiety, którą tak bardzo kocham. Bo Mario naprawdę jest bardzo zakochany w Tosce. Posłuchajmy duetu miłosnego Florii i Maria (Raina Kabaivanska jako Tosca).
A ona? Patrząc na Toscę obiektywnie, trzeba stwierdzić, że jest nieznośna – mówi o swojej bohaterce Maria Callas, dla której Tosca była pierwszą dużą rolą, ale od debiutu (Ateny, 27.8.1942) wykonywała ją rzadko, aż do 1964 r., kiedy zasłynęła jako jedna z najwybitniejszych odtwórczyń tej partii. W pierwszym akcie to może nie histeryczka, ale na pewno istota nerwowa. Wkracza na scenę, wołając Mario! Mario! (…) Oczywiście, jest zakochana po uszy. Pragnie tylko jednego – zobaczyć Cavaradossiego; w głębi duszy czuje się zagrożona, niepewna. Z czasem skoncentrowałam się na jej impulsywności, niecierpliwości, a wtedy, znalazłszy usprawiedliwienie dla jej zachowania, zaczęłam postrzegać ją w innym świetle (Stelios Galatopoulos Maria Callas – boski potwór). Znalazłam na YouTube 3 filmowe wersje II aktu Toski z Callas - z 1956, 1958 i 1964 r. Zobaczmy najwcześniejszą (jako Scarpia - Ed Sullivan).
Ciekawe, że druga, równie wielka Tosca – Magda Olivero – też nie od razu znalazła klucz do charakteru tej bohaterki. Toscę zaczęłam śpiewać późno [w 1957 r.] – wspomina artystka w wywiadzie telewizyjnym (Parma, 21.2.1987) – ponieważ nie mogłam zrozumieć tej postaci, nie mogłam jej rozgryźć. Była daleko ode mnie. Odmawiałam więc kolejnych propozycji, mówiąc, że nie mogę wykonywać partii, której nie pojmuję i nie czuję do tego stopnia, by się z nią identyfikować. Nie śpiewałam zatem tej opery z szacunku dla kompozytora. Aż wreszcie pewnego dnia uświadomiłam sobie, że ta pierwotna wręcz religijność, granicząca może z bigoterią, dzikie i pierwotne emocje miłości i zazdrości są przecież bardzo ludzkie i bardzo kobiece. Bardzo prawdziwe. Znalazłam tylko pełną wersję Toski z Magdą Olivero, niestety bez napisów, ale jeśli ktoś chciałby sięgnąć do tego nagrania, zapraszam. https://www.youtube.com/watch?v=T5oJA3ctc-Y
Za to Franco Zeffirelli, mający na swoim koncie znakomite inscenizacje Toski (także z udziałem Callas) wydaje się zafascynowany jej bohaterką. To artystka, osoba bezkompromisowa, silna i namiętna; podobna była Anna Magnani. Każdy chciałby mieć taką przyjaciółkę czy kochankę. (Luca della Libera, Il Messaggero, 12.1.2000). Jednocześnie Zeffirelli podkreśla, że Tosca nie jest – nie powinna być – wielką diwą, pojawiającą się na scenie z naręczem róż, laseczką i w ogromnym kapeluszu. Tosca nigdy taka nie była. Jest kobietą pełną życia, ciepłą, bezpretensjonalną. I bardzo sexy. Wpada do kościoła, robiąc Cavaradossiemu scenę zazdrości, a za chwilę całuje go tak namiętnie, jakby już mieli zacząć się kochać. Właśnie jej zmysłowość czyni konfrontację ze Scarpią szczególnie niepokojącą. Tosca nienawidzi Scarpii, ale jednocześnie podświadomie pociąga ją jego siła i okrucieństwo. Ostatecznie zabija go nie tylko po to, by ratować ukochanego, ale także – by ocalić się przed sobą samą (S. Galatopoulos, op. cit. i Franco Zeffirelli, Autobiography). Najwybitniejsze odtwórczynie partii Toski zbliżały się do takiego właśnie ujęcia jej charakteru. Magda Olivero, o której mówiono, że w jednej, spokojnie zaśpiewanej frazie potrafi osiągnąć więcej niż inne Toski w całym spektaklu (J. Ardoin, The Dallas Morning News, 12.5.1979) interpretowała tę postać w sposób genialny: krucha i delikatna, cierpiąca i pełna pasji, kochająca i agresywna, biedna, poniżona i zdecydowana działać (Il nuovo Adige, 23.7.1962). A Maria Callas w swej niezapomnianej kreacji – według Harolda Rosenthala, recenzenta Opery (marzec’64) – była impulsywna, głęboko religijna, ciepła, kobieca i rozkochana w Cavaradossim. Bo przecież istotą wzajemnych relacji Toski i Cavaradossiego jest właśnie wielka miłość i o niej trzeba przekonać widzów. Nie mogę się powstrzymać przed pokazaniem Wam także wersji duetu Toski i Scarpii z 1964 r., z genialną Marią Callas i demonicznym Scarpią Tita Gobbiego:
Dla chętnych - mam także link do wersji z Paryża z 1958 r. (ponownie z Tito Gobbim) https://www.youtube.com/watch?v=S1PnVd1YXvc Moim zdaniem fascynująca jest obserwacja Marii w tej scenie, za każdym razem interpretowanej przez nią trochę inaczej. Tyle na dziś, za tydzień - dalszy ciąg rozważań o Tosce, a za dwa tygodnie, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - kolejna porcja muzyki latynoamerykańskiej! Miłego słuchania!
MB&Ofelia pisze:Łatka. Ja ci miauknę co się robi z takowym opcym - czeba osyczeć, owarknąć i pacać łapcią aż uciekmnie wewte pędy! Książniczka Ofelja bojowa
MB&Ofelia pisze:Łatka. Ja ci miauknę co się robi z takowym opcym - czeba osyczeć, owarknąć i pacać łapcią aż uciekmnie wewte pędy! Książniczka Ofelja bojowa
Miau tak Ciociu mir.ka, bardzo poprosimy o cieplo Ofelko, tak zrobię następnym razem a na pewno to będzie niedługo bo w nocy inny bury szedł wzdłuż bloku blisko ogródka, miauczę Wam, tyle się teraz narobiło tych intruzów ze aż strach Łatulkapokolacyjkowa Placido śpiewa pięknie a ja wieczorem rozmawialam.z koleżanką z Poznania która l....uwielbia Toscę od razu pomyślałam o Joli
Pesteczko, ale jak obcy silniejszy, to przy takim ataku można oberwać Latusiu, niedobrze, ze tyle obcych się kręci, to pewnie wszystko niekastrowane kocurki. Może gdzieś w pobliżu jest chętna kotka?
Aniu, ja co prawda lubię raczej Cavaradossiego niż Toscę, ale dobrze, że są i miłośnicy Toski
Jadlam wlasnie obiadokolacje. Freddy przyszedl i zaczal sie interesowac moim talerzem. Mysle sobie - i tak nic mu nie podpasuje. Odwrocilam sie na chwile a on w tym czasie juz jedna lapka w talerzu stanal
U mnie też wysyp kotów. W zimę ich nie widywałam. To nie ma końca, co rusz jakaś bida się trafia. Moje domowe też niespokojne przez to bo jasno i je widać.