Ktoś kiedyś powiedział,że robota kocha głupiego. Ja jestem zwolenniczką teorii w myśl której człowiek inteligentny nie nudzi się nigdy. Szukałam na necie jakiegoś ładnego kubeczka z kotkiem. Niby znalazłam, dlaczego nie, ale cena...Powala. Tańsze są brzydsze. Nie lubię brzydkiego a i kawusię chciałabym pić z czegoś co zaspokoi moje wybredne gusta. Bo ja może i estetyczna nie jestem ale estetka owszem tak. Mam mój ukochany kubeczek, ale patrząc na niego pomyślałam,że po 20 latach intensywnej eksploatacji dożywa on swych ostatnich chwil.... No jakby nie patrzył, mój kubeczek zwiedził wraz ze mną Anglię, Walię, Szkocję, Francję, Belgię, Niemcy, Holandię... Ma prawo wyglądać na zużyty nieprawdaż? No więc właśnie. I jak tak sobie śmigałam po neciku trafiłam na stronkę poświęconą ozdabianiu ceramiki. Specjalnymi pisakami. Pomyślałam więc,że co mi szkodzi zanabyć drogą kupna pisaki, i tak jakby zreanimować mój ukochany kubasek. Zanabyłam. Zreanimowałam. Kubeczek wygląda rewelka prawie jak nowy

No to skoro z kubeczkiem mi się udało, to co szkodzi spróbować swych sił na jakimś innym produkcie ceramicznym? W kredensie stał sobie taki jakby kubeczek,stary straszliwie ponoć dostała go moja matula w ramach prezentu ślubnego.Znaczy serwis taki dostała do kawy czy tam coś, niemniej jednak większość po latach się wytłukła niestety ten jeden się ostał jak ta sierotka bidna... Nikt go nie używał a ja jak raz potrzebowałam kubeczka na przybory piśmienne bo mi wszystko cholerne futrzaki zrzucają z biurka ustawicznie i to mnie wnerwia....No to dawaj ozdabiać kubeczek, jak coś schrzanię to go najwyżej wywalę do śmieci aby ukryć moją hańbę. Rezultat poniżej:



Jak na pierwszy raz, przy średnio pewnej ręce uważam,że całkiem nieźle wyszło
