Ledwie żyjemy przez te afrykańskie upały!
Ale żyjemy.
Trochę mnie pokarało za głupotę i herpes zaatakował znów całe przedramię ale w porę został opanowany.
Ten weekend jeszcze jestem w domu - po nim udaję się już do szpitala.
Będę mieć jednak kolejny autoprzeszczep bo nie jestem zgodna ze swoją siostrą - tak więc przede mną jeszcze minimum 2 miesięczne pobyty w szpitalu a potem przeszczep.
Cynio został ogolony i prezentuje się ślicznie, psy wczoraj zażywały kąpieli w Warcie, bo pojechaliśmy do Uniejowa (więc tym sposobem udało mi się nawet wyjechać w te wakacje!), a dziś kurier przywlekł ten wysniony drapak dla kotów, więc to one będą dziś (mam nadzieję!) szalały ze szczęścia - słowem ostatnie dni to sielanka. O szpitalu nie myślę, korzystam z ostatnich dni i ładuję bateryjki.
Jak się ogarnę to powrzucam jakieś zdjęcia

Na razie oddalam się obczajać drapak.