Zacznę od odpowiedzenia Marcie - z Nazirkiem biegam do weta codziennie. Mamy długą serię antybiotyku + przeciwzapalne, przeciwgorączkowe. Dziś mniej gila. Wetka pewnie się wieczorem ucieszy. Leczymy się w Myszkinie, ale u innej Pani, bo tamta na urlopie. A nie mogliśmy czekać. Miał gorączkę 40,5. Odrobaczanie oczywiście, ale nie w chwili takiego osłabienia, bo to mogłoby go dobić. Jedyne powiększone węzły, to te przy krtani, krtań bez odgłosów, ale drażliwa przy badaniu manualnym. Oczy czyste. W brzuszku nic niepokojącego nie ma. Ucha czyste.
Dziś się dowiem, jak dalej. Antybiotyk na pewno do niedzieli. Z tym, że może będzie na weekend wydany do domu w pastylkach, ew. w zastrzyku. Zastrzyk mnie troszkę załamuje, bo o ile suce zrobię, to tej glisty nie utrzymam. A TŻ przy zastrzykach mało sam nie zejdzie. Taka z niego pomoc.
Z tego wszystkiego, to ja się rozchorowałam. Mam gorączkę, ale jakoś sobie radzę.
Zuzia faktycznie bardzo się martwi. Obie suńki wręcz panicznie rzucaja się oglądać małego w transporterku. A kocie siostry...
Gaja cieszy się, że wrócił jej kochany... transporterek i od razu się w nim lokuje. Nieważne, który transporter biorę, to zawsze jest ten jej ukochany. Primka wita Naziego, a że ten po leku czuje się lepiej, to szaleją. Niestety pierwszą wizytę mieliśmy o 20.30 i teraz musi być tak samo, by antybiotyk był co 24h. Nazir po przeciwzapalnym jest w pełni dysponowany, co oznacza nockę z głowy. Dziś był aktywniejszy i w dzień. Mniej kicha. Nie cieknie mu z nosa. Nie kaslał już.
Transporter mu na drogę kocimiętka psikam i chyba mniej się dzięki temu stresuje. On. Bo ja to wiadomo.

Dziś dam na droge dodatkowy koc, bo zimno się u nas zrobiło strasznie.
