BABINIEC: Lola & Pixi & Mila część II.

Ja też dobrze pamiętam ten dzień i nie mogę uwierzyć, że to już rok... jedynie to jak Mila przez ten czas się zmieniła uświadamia mi fakt, że całe to zdarzenie nie miało miejsca wczoraj, ani nawet tydzień temu

.
Z kociaka stała się dorosłą kotką, niezwykle wesołą, energiczną, uwielbiającą mizianie, drapanie, przytulanie.
Obie miałyśmy farta :1luvu:

.

kwinta pisze:Pamiętam ten dzień, dobrze pamiętam ....

Jest prześliczna i miała olbrzymiego farta, że poszłaś do tego śmietnika i znalazłaś to cudo

Mila ma teraz jak w przysłowiowym niebie i jak na szczęśliwego kota przystało rozrabia jak pijany zajączek i niech ten stan trwa wiecznie

Karola, ucałuj malutką moooocno

No jak można było wywalić ją na śmietnik

Jakim trzeba być człowiekiem,żeby tak okrutnie potraktować żywą istotę :roll:

kotx2 pisze:
karola7 pisze:Dokładnie rok temu do domu przytachałam to małe znalezisko :

Uploaded at ImageFra.me

Uploaded at ImageFra.me

Mila, ale także Milena, Milanda, Milusia, Milunia, Mileczka, Kawał Cholery, Diable i Złodziej.
Słodka kicia z głową pełną dziwnych pomysłów, wulkan energii, miziak i przytulas pospolity. Z zawodu - specjalista ds. włamań do szafek i skrytożerca chrupkowy.
Fajnie, że jest .

Alez malutka była

Ale ona śliczna, a jaka niewinna minka. :1luvu:

Mila szybko rośnie, ale cały czas jest tak samo słodziutka

trochę kolorki zmieniła? a może to tylko inne światło

pozdrowienia dla babińca :1luvu:

Taa słodkie i niewinne minki to Mila nadal potrafi robić i doskonale wie kiedy należy je używać :twisted:

.
Ma nadmiar energii, 40 minut szalała z cat dancer'em - wyskoki, galop w poziomie i pionie, padła jak szmatka, wystarczyło 10 minut i kot chce jeszczeeeee, kotu się nudziiii, chodziła i zrzędziła, otwierała szafki, wysuwała szuflady, wygrzebywała rzeczy, na szczęście z pomocą przyszła Pixi która ustawiła jęczącą do porządku :lol:

.
One się w ogóle ostatnio nieźle tłuką, aż czasami się zastanawiam czy to tak na serio czy jeszcze zabawa, no ale potem leżą obok siebie, myją sobie wzajemnie głowy, więc ok

.

To już rok!?

Wielu wspaniałych wspólnych lat całemu Babińcowi życzę! :mrgreen:

karola7 pisze:Taa słodkie i niewinne minki to Mila nadal potrafi robić i doskonale wie kiedy należy je używać .
Ma nadmiar energii, 40 minut szalała z cat dancer'em - wyskoki, galop w poziomie i pionie, padła jak szmatka, wystarczyło 10 minut i kot chce jeszczeeeee, kotu się nudziiii, chodziła i zrzędziła, otwierała szafki, wysuwała szuflady, wygrzebywała rzeczy, na szczęście z pomocą przyszła Pixi która ustawiła jęczącą do porządku .
One się w ogóle ostatnio nieźle tłuką, aż czasami się zastanawiam czy to tak na serio czy jeszcze zabawa, no ale potem leżą obok siebie, myją sobie wzajemnie głowy, więc ok .

A co to catdancer?

Dziękujemy, dziękujemy :lol:

. Tak już rok... czas to jednak zapier***... :wink:

Cat Dancer to to : http://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawki ... ota/103998

. Ta zabawka naprawdę się kotom nie nudzi, wymaga zaangażowania człowieka, ale skutecznie męczy wąsacze z nadmiarem energii

.
Mila dzięki regularnym treningom jest chodzącym mięśniakiem, zero sadełka, ale ona ogólnie jest nad-aktywna

.

Pamiętamy to śmietnikowe znalezisko

No i jak to szybko czas mija....rok. Moja Kośka już 8 a Malutka prawie 3. U weta jest przelicznik i 8 letni kot na ludzkie ma lat 50 :roll:

Muszę przyznać, że jak na taki wiek, to się trzyma doskonale :ok:

Niedługo Karola i Wy będziecie obchodzić takie urodziny , zobaczysz, jak szybko minie. A tymczasem dużo zdrówka dla wszystkich :1luvu:

Oj Jasdor ja wcale nie chcę, żeby ten czas aż tak szybko leciał :twisted:

. Pomyśleć, że za 1,5 m-ca kolejna cyferka mi wskoczy na licznik, zgroza :evil:

.

W niedziele kot umarł mi na rękach, to było strasznie i okropnie to przeżyłam - pisałam już, że jestem miękka buła :oops:

. Kot potrącony przez auto, myślałam, że coś jeszcze da się zrobić, leżał na środku drogi... jego spojrzenia długo jeszcze nie zapomnę :cry:

. Nie należę do osób które często płaczą, ale ta sytuacja totalnie mnie rozwaliła.

Nie zdążyłam go nawet zawieźć do weta, chciałam go delikatnie przełożyć do plastikowej skrzynki którą trzymam w bagażniku, ale chwile potem on wziął głębszy oddech i umarł

. Język wystawał mu z buzi, gdyby wcześniej ktoś mu pomógł, tamtędy jeździ wiele aut...
Strasznie to smutne, to był śliczny burasek, widać, że zadbany więc pewnie wychodzący. Echhh.

Żeby nie było tak smutno kilka zdjęć dwóch moich bab, trzecia odmówiła pozowania, posyłała mi takie spojrzenia jak w nią mierzyłam obiektywem, że jasno zrozumiałam ich przekaz " noł foto "

.

Higiena przede wszystkim :