wczoraj wzięłam i padłam, zmartwychwstałam dopiero dziś późnym popołudniem

a
wzięłam i padłam po kilkugodzinnym sprzątaniu mieszkania mojej Babci, co implikuje kolejny druzgocący wniosek: nawet na sprzątaczkę się nie nadaję

moje serce powiedziało 'basta', zaczęło tłuc się jak wściekłe i dopiero wtedy przypomniałam sobie po raz któryś, że nie mogę się zbytnio przemęczać
(skuteczne posprzątanie mieszkania samotnej starszej osoby po kilku tygodniach, w dodatku mieszkania, w ktorym też gnieździ się
kot, okazuje się jednak bardziej męczące niż cotygodniowe uprzątanie Drańskiej komuny...) . uskrzydliło mnie to

w najbliższej perspektywie mam z kolei sprzątanie tutejszego syfu: footro zalega kłębkami na podłodze, wszędzie pełno uroczych

stempelków z łap, góra ciuchów do zdjęcia z suszarki i upchnięcia diabli wiedzą gdzie (obie szafy pękają w szwach

)... pisałam już gdzieś (tu?) niedawno, że czasami przydałby mi sie do CZEGOŚ jakiś chłop

, teraz uściślam: przydałby mi się czasami do czegoś jakiś chłop, a najlepiej taki, którego dałoby się wytresować do pomocy w domu
Buś jakoś zipie, coś tam od czasu do czasu skubnie, przepisowo

warczy na Szylkreta... boję się okrutnie tej jej narkozy, uprzedzałam już weta, ale samo uprzedzenie nic nie da, a wyrwać zębów bez narkozy też się nie da...
skoro już o Szylkrecie mowa: to zwierzę jest nieprawdopodobnie namolne

dzisiaj ścieliłam łóżko ze 20 minut, ponieważ mała niestrudzenie mi w tym przeszkadzała domagając się pieszczot

jeżeli chodzi o moją osobę, nie jest już ani trochę nieśmiała, jak będzie z innymi - trudno przewidzieć, ale jestem dobrej myśli. kochane toto
biedne Draniki

spędziły cały wczorajszy dzień i dużą część dzisiejszego beze mnie, a mimo to nie odnotowałam żadnych specjalnych zniszczeń oraz przejawów złośliwości. złote koteczki
Ulu, jakoś sobie będziemy radzić, jak przestanie wystarczać to coś wystawię, nie zostawię przecież chorej Buśki bez pomocy. nie będzie łatwo, wiadomo, ale tak widać musi być i tak będzie bez wątpienia lepiej dla mnie, wiesz dlaczego. KTOŚ podłożył mi świnię, bo chciał się zemścić i był niezdrowo zazdrosny o chwilowo swojego (piszę 'chwilowo', bo osobnik od lat patologicznie niewierny wszystkim kolejnym partnerkom) faceta - i nieświadomie zrobił(a) mi tym wielką przysługę, ponieważ tylko dzięki przymusowemu niebywaniu w jego lecznicy wreszcie przestaję przeżywać to, co nie jest już na szczęście moim problemem, przestaję myśleć o tym, o czym myśleć niewarto i powoli wracam do życia całkiem z dala od jednostek trujących
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie

Nunku[`] krowinko najpiękniejsza

Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]