Niestety wyspana nie jestem, ale moje niewyspanie tylko w niewielkim stopniu zawdzięczam kocurowi. Cierpię na dyskopatię i wczoraj dopadł mnie ból okrutny i nocka z głowy bo w każdej pozycji bolało... Jak nie urok to...
A Vice lamentował tradycyjnie przy naszym zasypianiu, przy moim wstawaniu nocnym, i przy pobudce. W nocy było tylko krótkich epizodów miaukliwych.

Czyli gdyby nie plecy miałabym szanse pospać o wiele spokojniej niż przez ostatnie nocki.
A o 5.20 Vice urządził sobie Mundial. Wyprowadził piłkę za tylnej bramki (fotel) dryblując przebiegł przy lini bocznej (murawę stanowiło nasze posłanie - spaliśmy na podłodze przez moje plecy) i wykonał strzał do bramki przeciwnika (pod łóżko), który ofiarnie całym ciałem wybronił.
Zaczyna leżakować na kanapie

najbardziej niepokoi mnie jego fascynacja drzwiami tarasowymi. Jakoś znosimy to, że siedzimy w tym upale zamknięci i 7 poty nas ogarniają, bo jak tylko otworzymy drzwi Vice startuje spod stołu i trzeba go łapać w locie.