POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 24, 2015 14:12 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Hej, mój małż też taki jest że nie chce więcej kotów, ale my mamy że tak powiem inną sytuacje mieszkaniową.

Nie chcę głupio gadać, ale widzę, że jesteście ustatkowani i na pewno w Waszym życiu nic się nie zmieni, nie rozsypie :) Więc przewidując przyszłość będzie tak, że w domu znajdzie się miejsce jeszcze na dwie kocie doopki. Żwirek i kuwety to cholerstwo nie do opisania ;) Ale jak masz dom to możesz je upchać gdzieś najdalej ;)
Gdybym widziała takiego kotka, który wraca i do tego marnieje też bym go zabrała. Jak się taki trafi to go wezmę. Kuwetka czeka i miejsce też, choć ja to się boje nawet przy dwóch kotach. Mieszkam tylko z mężem w obcym mieście i jak by się coś posypało to nie wiem... :(
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sty 24, 2015 14:18 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Ehhh za miękkie mam serce.... Małżonek mówi,że zgłupiałam doszczętnie i co ja sobie myślę,że co ,że cały świat zbawię? A ja mu odpowiadam zawsze,że całego świata może nie, nie mam na to siły, miejsca i środków finansowych ale świat zmieni się dla tego jednego zwierzaka któremu pomogę a to chyba już coś.... No przecież a nie dam rady przejść obojętnie obok jakiejś bidy obojętne psiej czy kociej. Za każdym razem mam wrażenie,że mogłabym zrobić coś więcej , jakoś pomóc jeszcze nie wiem zabrać toto do domu wyleczyć, przytulić... Po przystanku autobusowym z którego najczęściej odjeżdżam do domu łazi co wiosnę kociaków multum. I kotów większych też. A sklep zoo, który znajduje się niedaleko wyrabia miesięczną normę zarobków jak ja jestem w mieście. za każdym razem lecę, kupuję żarełko,podstawiam pod pyszczki... A ludzie patrzą jak na upośledzoną kręcąc kółka na skroni i wyrażając niepochlebne uwagi o wariatce. A ja mam to w dupie, tylko za każdym razem serce mi w kawały pęka, bo nie mogę ich wszystkich zabrać do domu i tam nakarmić, odrobaczyć odpchlić....A one barankują, włażą na kolana chcą do człowieka... Po miasteczku łazi bezdomny żul z psem. Nie wiem ile razy poratowałam faceta fajkami, bułką, czymś do picia a psa chociaż puszką karmy. I też bym zabrała to psisko do domu, co ono winne,ze jego człowiek nie ma domu? Ehhh cholera żesz no....
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Sob sty 24, 2015 14:23 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Klaudiafj ja nie wiem, czy w moim życiu coś się nie posypie bo tego nigdy nie możemy być pewni :D Ale nawet jeśli to co? zawsze można sobie ułożyć życie na nowo choćby i w innym miejscu :D Ja wychodzę z założenia,że moje miejsce na świecie jest tam, gdzie jest mój syn i moje zwierzaki a czy będzie to metropolia czy komórka na króliki w Małkini Górnej to mam to gdzieś. Ważne,że będę U SIEBIE :D I moje zwierzaczki też będą :D I tego się trzymajmy a co :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Sob sty 24, 2015 14:24 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Wiem, znam ten ból. Im jestem starsza tym trudniej mi żyć na tym niesprawiedliwym świecie :(
Swoja drogą - ciekawe jakby nasi mężowie (plus mężowie naszych koleżanek) siedli tak sobie przy kuflu piwa - ciekawe co by gadali o nas :evil: Cytujesz swojego męża to mam wrażenie że mówisz o moim :twisted:
Ostatnio chyba odkrywałam powód dla którego mój jest takim "egoistą" - wygoda. Oni się boją nieznanego.
Chyba...
:D
Mój mi mówi że jestem kotem, że mnie odda do schroniska i że to forum też jest samym złem :twisted: hihi
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sty 24, 2015 23:51 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

A dlaczego właśnie ja ? :twisted: Obie jesteśmy przeklęte i nie tylko my . Koty wracaja . W innym futerku ale zawsze . a jak jeszcze nie mogą , to dają namiar innym . Zobacz , co sie u mnie zadziało . Myślę , że kochane ludziki mają rację i że Mobiś podrzucił mi te biedy . Coś w tym jest . :?Może Znikotka dała namiar następnej biedzie gdzie daja jeść i jest ciepło :wink: A koteczkę zawsze mozesz złapać i wyleczyć i do adopcji dać :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Sob sty 24, 2015 23:53 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Obrazek

Moja królewna pod nowym kocykiem :D Prawda,że pięknie harmonizują ze sobą ona i kocyk ? A z łapki kociej zrobię sobie znak firmowy i będę nim podpisywać dokumenty :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40


Post » Nie sty 25, 2015 0:42 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

sumie to ja bym nic nie miała przeciwko jeszcze jednej kociej zołzie w domu :D W końcu miejsca mam sporo... Gorzej z kolegą małżonkiem, on twierdzi,że nie i już. A co do adopcji... Z Maszeńką było tak samo, tylko na kilka dni tylko dom tymczasowy, ona już ma chętnego do przygarnięcia... A co zrobić jak się człowiek zakocha? A że się zakocha to pewne... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sty 25, 2015 0:48 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Ale jak można odmówić pomocy bezbronnemu kotkowi ? :twisted:
No nie ? :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie sty 25, 2015 1:15 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

No przecież to bym serca musiała nie mieć,żeby odmówić... Jak kumpela przywiozła Maszę to bardzo starannie udawałam,że ani trochę mi nie zależy, ona ma iść do innego domu, ja już mam kota po co mi drugi przecież dwa koty to skleroza i gangrena, Artem taki grzeczny po meblach nie łazi ( chyba że wtedy jak nie widzę ;) )kwiatków z parapetu nie zrzuca, nie będzie drugiego kota szczególnie takiego małego srajdka.... Ehe. Pobożne życzenia :D Ja JESZCZE nie wiedziałam a Los JUŻ podstępnie knuł swój niecny plan... :D Maszka przyszła, przytuliła się, zassała mój podkoszulek... I pozamiatane, już wiedziałam,że jej nikomu nie oddam... :D Pro forma zadzwoniłam tylko do koleżanki i poinformowałam ją,że wskazanym jest zadzwonić do hipotetycznego domu w którym zamieszkać miała Masza i poinformowanie zainteresowanych ,że choćby się waliło i paliło, ja kota nie oddam, jeśli ktoś chce to może przyjechać z policją ale wtedy puszczę psy. I już. Kumpela straszliwie się obśmiała i stwierdziła,że od początku wiedziała,że tak będzie,le wolała nie uprzedzać faktów.... Miękkie serce mam...ZA miękkie :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sty 25, 2015 10:19 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Wzruszyła mnie Twoja historia o dobrym serduszku :1luvu: a koty czują to i wykorzystują :twisted: to jest fajne bo znajdują sobie przyjaciela do końca życia :mrgreen:
Ale zadajmy sobie pytanie, czy My tu społeczność miau-kowa nie pomoglibyśmy takiemu biedakowi, jednemu drugiemu trzeciemu ?
Ja nie potrafiłabym przejść obojętnie. do dziś żałujemy z mężem, że nie wzięliśmy rodzeństwa kociąt. Na szczęście brat mojej Moli też ma kochający domek. ale co dwa kotki to nie jeden :1luvu: :201461 :mrgreen:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Nie sty 25, 2015 10:36 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

A propos pytania - dlaczego my?
Dlatego, że mamy oczy, uszy i serducha na swoim miejscu.
Jeden usłyszy kociaka drącego się pod samochodem, inny będzie sobie wmawiał, że to mewa albo omamy słuchowe. Jeden wypatrzy kociaka szukającego żarcia przy śmietniku, inny będzie się spieszył do pracy/na autobus/na pogaduszki/gdziekolwiek. Jeden wystawi michę bezdomnemu kotu, inny przegoni bo "koty śmierdzą i sr.ją pod balkonem.

Co prawda, ja ostatnio chodzę z wzrokiem wbitym w ziemię i z czapką naciągniętą na uszy :oops: Dwa tymczasy w jednym sezonie mi wystarczą.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35094
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie sty 25, 2015 11:27 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

8O Ależ ja się zazwyczaj spieszę na autobus 8O Bo u mnie z autobusami jest tak,że jeśli nie zdążę na busa 15.40 to mam do wyboru albo owinąć się w gazety i przekimać na przystanku ( bo z parku policja goni ) albo napierać z buta 8 kilometrów co jak zapewne wiecie nie napawa mnie szczególną radością albowiem dotarcie do wioseczki mej kochanej po 15 graniczy z cudem i dobrze ma tylko ten co ma prawo jazdy i samochód. Tak samo jest w soboty i niedziele, nie ma szans,żeby się stąd wydostać...A już kilka raz mi się zdarzyło, bo bus podjechał a kotełki jeszcze nie zjadły... Albo pojawiłą się następna spoźniona bida której też trzeba było podetkać pod ryjek... Dwukrotnie jechał znajomy kierowca który wie,że mam kota na punkcie kota i udawał,że się coś w samochodzie zepsuło żeby przedstawiciele klasy robotniczo-chłopskiej nie pyszczyli dlaczego on nie jedzie, a ja w tym czasie zdążyłam rozłożyć żarełko ale kilka razy...Oj nie było wesoło, obdzwaniałam wtedy wszystkich znajomych z samochodami, czy by ktoś nie poratował.... Ale ważne,że kociambry jeść dostały. :D A co do fajdania gdzieniebądź.... No cóż, nie będę udawać,że moje koty tego nie robią, Artem z uporem maniaka paskudzi w moim powiedzmy,że ogródku i wcale a wcale się nie przejmuje,że tam akurat jest coś zasadzone. No i co z tego? Jak zepsuje czy roślinki nie wytrzymają działania defoliantu to się kurnia kupi następne, może akurat te będą odporniejsze :D W zaprzyjaźnionym sklepie ogrodniczym już nikogo nie dziwi,że proszę o " Cokolwiek co ładnie wygląda a wytrzyma działalność kociego przewodu pokarmowego " :D To coś co było wczoraj w garażu dziś też przyszło. Psy chciały wscieku dostać.... Postawiłam michy oraz pudełeczko. Pinkolę co powie mój kolega małżonek, będzie co ma być :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Nie sty 25, 2015 22:10 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

Trzymam kciuki, żeby "Coś" raczyło się przynajmniej pokazać, a najlepiej capnąć :ok: :ok:

Ja też zwykle się spieszę - rano. Bo jako typowa sowa późno zasypiam, a rano dłuuugo zwlekam się z wyra, co skutkuje potrzebą ostrego kłusa do pracy, lub w ostateczności gnania na autobus.
Nie wiem ile mam do pracy w kilometrach, ale marszobiegiem pół godziny.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35094
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie sty 25, 2015 22:44 Re: POMOCY!!!Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówc

COŚ przylazło,zeżarło zawartość michy i rozchlapało mleko wszędzie :D W okolicach godziny 15 siedziało na stryszku nad stajnią i pyskowało w niebogłosy denerwując psy. Cosiek jest rudy z białą łatą pod brodą i na brzuchu, sąsiad mówi,że to kot drugiego sąsiada 8O Jeśli faktycznie tak jest to najwyraźniej nie pasują mu tamtejsze warunki żywieniowe i mieszkaniowe, zatem niech sobie siedzi u mnie, podejrzewam,że prędzej czy poźniej Cosiek da się chociaż pogłaskać...A jak się da pogłaskać to kto wie, może i na rączki pójdzie? A jak pójdzie na rączki to wiadomo co będzie, kontenerek i do weta, niech obejrzy smrodka, odpchli, odrobaczy obejrzy uszyska... A kto wie, kto wie, może jeśli się zadomowi to i pozbawimy Cośka pomponów? Bo z zapachu w garażu sądząc jest to 100% samca :D Ale chudy taki, o jeżu mój kolczasty aż się serce kroi... Niewiele większy od mojej Maszy a ponoć ma już rok. I szczerze mam w dupie czy mnie ktoś oskarży o kradzież kota, skoro do mnie przyłazi znaczy tam mu źle.... a jutro jadę do miasteczka mego ukochanego ( <ble>) i wiadomo,że plecak mam już spakowany takie tam podstawowe wyposażenie, saszetki z żarełkiem, suche chrupy w torebeczce, jednorazowa miseczka plastikowa, na wypadek gdybym spotkała na swej drodze kotełkę alejową :D a że ją larwę spotkam to pewne, zawsze ją widzę jak jest paskudna pogoda,zimno mokro i tak dalej. Trzymajcie kciuki,żeby udało się ją złapać w razie czego, już postanowiłam, jeśli ją spotkam wraca ze mną do domu choćbym miała na zebranie nie pójść... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jozefina1970 i 38 gości