COŚ przylazło,zeżarło zawartość michy i rozchlapało mleko wszędzie

W okolicach godziny 15 siedziało na stryszku nad stajnią i pyskowało w niebogłosy denerwując psy. Cosiek jest rudy z białą łatą pod brodą i na brzuchu, sąsiad mówi,że to kot drugiego sąsiada

Jeśli faktycznie tak jest to najwyraźniej nie pasują mu tamtejsze warunki żywieniowe i mieszkaniowe, zatem niech sobie siedzi u mnie, podejrzewam,że prędzej czy poźniej Cosiek da się chociaż pogłaskać...A jak się da pogłaskać to kto wie, może i na rączki pójdzie? A jak pójdzie na rączki to wiadomo co będzie, kontenerek i do weta, niech obejrzy smrodka, odpchli, odrobaczy obejrzy uszyska... A kto wie, kto wie, może jeśli się zadomowi to i pozbawimy Cośka pomponów? Bo z zapachu w garażu sądząc jest to 100% samca

Ale chudy taki, o jeżu mój kolczasty aż się serce kroi... Niewiele większy od mojej Maszy a ponoć ma już rok. I szczerze mam w dupie czy mnie ktoś oskarży o kradzież kota, skoro do mnie przyłazi znaczy tam mu źle.... a jutro jadę do miasteczka mego ukochanego ( <ble>) i wiadomo,że plecak mam już spakowany takie tam podstawowe wyposażenie, saszetki z żarełkiem, suche chrupy w torebeczce, jednorazowa miseczka plastikowa, na wypadek gdybym spotkała na swej drodze kotełkę alejową

a że ją larwę spotkam to pewne, zawsze ją widzę jak jest paskudna pogoda,zimno mokro i tak dalej. Trzymajcie kciuki,żeby udało się ją złapać w razie czego, już postanowiłam, jeśli ją spotkam wraca ze mną do domu choćbym miała na zebranie nie pójść...
