Dziś będzie o Bąbelku. Ten kot pochłania takie ilości jedzenia, że powinien ważyć z 10 kg. a cienki jest jak glizda

Mam podobnie, więc to jestem w stanie zrozumieć. Pozostałych "dziwactw" Bąblowych nie ogarniam. Przyszedł do mnie miziasty przytulak, teraz mam gryzonia niepospolitego

Wystarczyło, że Moki przekonał Bąbla, że kot jest lepszą poduszką, fajniejszym kompanem a już młody wypiął się na mnie. W wyjątkowych okolicznościach mogę go łaskawie podrapać pod brodą i za uchem, bo za grzbiet już obrywam

Za to śpi dokładnie na mnie co przy tych temperaturach
Przedwczoraj Bąbello nie został zaszczepiony, wetka podjęła decyzję o ponownym odrobaczeniu, po tym co zobaczyłam w kuwecie wczoraj rano - decyzję jedyną słuszną. Bąbel miał w sobie armię, co tłumaczy fakt, że po wszystkim co nie było gotowanym kurczakiem w sosiku własnym w kuwecie była rewolucja. Zosia miała rację, mówiąc, że on mógł być bardzo zarobaczony. Po dwóch dniach diety (suche) dziś podałam Bąbliemu to co kocha najbardziej - saszetki. Zjadł w ciągu dnia trzy różne, popił kocim mlekiem a w kuwecie poezja. Rozczulił mnie, że mruczał, kiedy wyczuł saszetkowy sosik

Od razu mówię, że odrobaczenie odbyło się na koszt meksykanki, która Bąblową książeczkę zdrowia zostawiła z pokaźną wkładką, choć próbowałam walczyć

. Dziękuję Zosiu, po zaszczepieniu Bąbelka postaram się wspiąć na wyżyny moich informatycznym umiejętności i wstawić paragony.
A to bohater dzisiejszej relacji:
