Cześć Dorotko i wszyscy odwiedzający rudzielca i zielonooką!
Wróciłam właśnie z Mazur. Było pięknie - pierwszy raz byłam w tych okolicach

Miałyśmy cudowną pogodę przez pierwszy tydzień, a potem tak się popsuła, że skróciłyśmy pobyt, bo nie dało się wytrzymać w namiocie, tak było zimno nocą. Zuza poderwała koleżankę i prawie jej nie było, Smok jako pies myśliwski polował na żaby, a ja się relaksowałam na leżaczku

. Pobyt zepsuł nam lekko incydent, który wydarzył się od razu pierwszego dnia; zadzwonił mój brat, który opiekował się kotem, że zepsuł się zamek w drzwiach i nie może wejść nakarmić Pompona. Drzwi wymieniałam kilka lat temu i powiedziano mi, że zamka w nich wymienić się nie da - trzeba całe drzwi. Zresztą, żeby wymienić zamek, to trzeba jeszcze najpierw drzwi otworzyć

Rozważałam już szybki powrót z wakacji (10 godzin jazdy w jedną stronę) i wyważanie drzwi celem ratowania uwięzionego kotka, ale na szczęście mój tato uratował sytuację; znalazł super fachowca, który po kilkugodzinnej walce otworzył drzwi i okazało się, że zamek da się jednak wymienić.
Wróciłam wczoraj wieczorem, Zuzia źle się czuła po drodze i wymiotowała, jechała z miską na kolanach

Jak dojechałam pod blok, to najpierw ją musiałam odstawić do domu, bo była tak słaba, że nie mogła iść sama. Pompon stęskniony dał się wymamlać Smokowi na dzień dobry. Wykończona podróżą wniosłam tylko wszystkie bambetle do mieszkania i rzuciłam na środku pokoju. Oczywiście zamknęłam na noc drzwi od pokoju przed kotem - po pierwsze alergia, a po drugie Pomponik na pewno obsiusiał by mi wszystkie bagaże walnięte na podłogę, a trochę tego jest. Niestety kocio stęskniony okrutnie, całą noc miauczał pod drzwiami

Wkurzona do białości rozważałam już opcje zamordowania gadziny przez ukręcenie łba, ale jak do niego wyszłam po 2 godzinach żałosnego jęczenia, to spojrzał mi w oczy z takim uczuciem i od razu zaczął mruczeć, i wypłacił mi baranka w oko...

Niemniej miauczenie całą noc to jednak przesada.

Miałam nadzieję, że może cholera ochrypnie i przestanie, ale gdzie tam....
W związku z powyższym jestem dzisiaj padnięta totalnie
Mam nadzieje, że problemy remontowe już a tobą - nic nie napisałaś o efektach Stasiowych starań

chyba już pooglądałaś?