DO ZAMKNIĘCIA: Co Dranie to Dranie. I jeszcze Totka z astmą.

A u nas do południa było całkiem sympatycznie , później zrobiło się nieco mniej ale chyba i tak jest fajniej niż chociażby wczoraj

.
Witaj Wielbłądziu popołudniową porą :wink:

W Warszawie jest koszmarnie :crying:

Nie wiem, co ze mnie za wielbłąd, skoro do tego stopnia nienawidzę pustynnych upałów - hmm, chyba jednak jestem swojskim środkowoeuropejskim wieprzkiem z rozdwojeniem jaźni

Busiek napojony.
Całe towarzystwo, porozkładane dookoła, udaje kocie zwłoki :roll:

A mnie od jakiegoś czasu wstrętnie swędzi skóra na rękach i nogach. Drapię się, porobiły się jakieś krostki, wstyd chodzić z gołymi nogami - więc piekę się w spodniach. Podejrzewam, że to od naszej wspaniałej warszawskiej wody :twisted:

U nas zwłoki zalegają na zacienionym już w tym momencie balkonie

Może to jednak nie woda tylko komary albo inne gadziny zrobiły sobie ucztę na Twych członkach ?

Nie, to nie są ugryzienia, tylko skóra mnie strasznie swędzi i miejscami powysypywały się roje drobnych krostek :roll:

A że robale też mnie lubią, to już inna bajka :twisted:

Jeden czarny zewłok właśnie się ruszył i poszedł chłeptać wodę.

Takich napewno u Ciebie niema :mrgreen:

............

Czarny czy też może nieco syjamowaty ?

bubor pisze:Takich napewno u Ciebie niema ............

Nie wiem, kto zacz (kleszcze :roll:

?), ale obrzydliwe som :twisted:

bubor pisze:Czarny czy też może nieco syjamowaty ?

Czarny. Tłusty. Podobny do ropuchy.

So-called syjam drzemie w kuchni pod sufitem :wink:

Tak , to kleszcze - pasażerowie na gapę pochwyceni u jednego z wychodzących kociastych zaraz po powrocie do domu :roll:

.
Na szczęście nie u nas :wink:

Zaraz wyzionę ducha... Nie ma czym oddychać

W dodatku całe ręce i nogi mam zsypane tymi ropiejącymi krostkami, drapię się jak stara zapchlona szympansica :twisted:

Na poprawę humoru dla wszystkich - kilka AUTENTYCZNYCH!!! imion naszych interesantów oraz członków ich rodzin:

Blandyna
Jorika
Siwonia
Kulpita
Abdynon
Awangard
Fulgencjusz
Anicet
Jarogniew
:mrgreen:

Kiedy natykam się na takie perełki, jestem wdzięczna moim rodzicom za nadanie mi normalnego imienia (które nawiasem mówiąc też niespecjalnie lubię).

Podziwiam fantazję rodziców ....

A ja się cieszę, że moi nie mieli podobnej. Nie chciałabym nazywać się na przykład Kulpita :strach:

Pozdrawiam popołudniowo :1luvu:

Nie wiem, jakiego rodzaju masz klientów, ale:
- w starszym pokoleniu bywał zwyczaj, ze dziecko dostawało imię świetego, który patronowal dniu jego narodzin - i nie ma zmiłuj, Kulpita nie Kulpita
- w młodszym pokoleniu - rodzice z rodzin ubogich czy wręcz zaniedbanych dają często dzieciom wyrafinowane imiona - jedyna odrobina luksusu i wyprawka na życie, na jaką rodziców stać (to nie tylko w Polsce, w dość ciekawej książce "Freakonomia" jest analiza statystyczna zjawiska). Największy procent wyrafinowanych imion mają więc klienci opieki społecznej (i może rody królewskie :mrgreen:

)

Czy Królewna sika już regularnie?

Sika - o ile napoi się ją na siłę :roll:

Dziś w nocy zrobiła co prawda kilka podejść do miski z wodą, ale tylko po to, żeby pojeździć sobie tą miską po podłodze :twisted:

taizu pisze:Nie wiem, jakiego rodzaju masz klientów...

Wydział Działalności Gospodarczej, czyli przedsiębiorcy - osoby fizyczne. Jak mniemam, raczej mało jest wśród nich przedstawicieli nizin społecznych... Takich szalonych imion też oczywiście nie jest jakoś wyjątkowo dużo - tyle, że każde z nich powala :mrgreen:

, przynajmniej mnie.

Wielbłądzio pisze:Sika - o ile napoi się ją na siłę
Dziś w nocy zrobiła co prawda kilka podejść do miski z wodą, ale tylko po to, żeby pojeździć sobie tą miską po podłodze

Czyli z sikaniem już dobrze :ok:

, tylko trzeba pannę zmusić do regularnego picia. Gdy dostawała płyny podskórnie kroplówką - to pić się pewnie nie chciało...

DO ZAMKNIĘCIA: Co Dranie to Dranie. I jeszcze Totka z astmą.

Kto przegląda forum