Jezu, nie wierzę, po prostu nie wierzę...
Nie miałam jak dziś zajrzeć na forum, dopiero weszłam i pierwsze kroki skierowałam tu, żeby przeczytać, jak się czujecie...
I siedzę teraz w pracy i płaczę, bo mi tak smutno i źle.
Aga, przepraszam, że nie byłam dziś z Wami - akurat dziś
Nie wiem, co mam napisać, nie ma chyba nic mądrego, bo nic nie jest w stanie teraz człowieka ukoić.
To po prostu trzeba przejść, a potem jakoś to będzie...
Jedyne "pocieszenie" jest takie, że Marcheweczka nie cierpi, że nie pozwoliłaś Jej cierpieć, że wiedziałaś kiedy. To bardzo ważne, choć tak potwornie boli.
Trzymaj się jakoś, Aga.
Ściskam Cię bardzo bardzo mocno.
Marchewuniu, śpij maleńka [']